Jak wczoraj donosiliśmy, konferencję FAME 25 zakończono przez rozpylenie gazu. Za ten incydent odpowiadał Natan Marcoń, który bronił się w momencie, gdy Denis Labryga postanowił się na niego rzucić. Jak odniósł się do tego sprawca zamieszania?

Natan Marcoń i Adrian Cios nie kryją oburzenia - Mieli walczyć z Pudzianem!

Podczas konferencji dotyczącej karty walk FAME MMA 25 doszło do spryskania Labrygi gazem, a jego rozprzestrzenienie się spowodowało przedwczesne zakończenie konferencji. Adrian Cios i Natan Marcoń postanowili wypowiedzieć się na temat całej sytuacji oraz tego, dlaczego w ogóle mają walczyć z Denisem.

Na profilu pierwszego z nich pojawiło się story o następującej treści:

Miał być Pudzianowski, kontrakt podpisany na Pudziana, a przychodzi jakiś Labryga, nikt nie może go dopilnować, to się sami musimy bronić k**wa. (...) Wiedzieliśmy, co na nas szykują, więc byliśmy przygotowani, a teraz mleczko k**wa dla tych peda**ów.

Mężczyźni podkreślili również, że obydwoje mieli podpisany kontrakt na walkę z Pudzianowskim, a nie Labrygą. Natan również osobiście postanowił przedstawić swój oficjalny statement wciąż mając zakrwawioną po ataku twarz. Powiedział w nim m.in., że:

Zostałem przed chwilą na konferencji brutalnie zaatakowany. (...) Miałem walczyć z Pudzianem, kontrakt mam podpisany z Pudzianem i tak samo jak wy, zostałem zaskoczony tym, że był tam Denis Labryga. (...) Niestety zostałem brutalnie zaatakowany, ale to powinna być lekcja dla osób atakujących i dla tych, którzy są atakowani, że jako porządni obywatele macie prawo do samoobrony.

Słowa zarówno Marconia, jak i Ciosa stawiają federację w bardzo złym świetle. Póki co jednak nie pojawiło się żadne sprostowanie tych nieporozumień ze strony organizatorów.