Osobą, która na ten moment straciła najwięcej z powodu Pandora Gate, jest oczywiście Michał "Boxdel" Baron. Pomimo najmniejszych oskarżeń w jego stronę utracił wiele współprac z firmami i organizacjami. Mężczyzna postanowił nie zamiatać sprawy pod dywan i zwyczajnie się o niej wypowiedzieć. Na swoim YouTubowym kanale opublikował filmik wyjaśniający z gościem specjalnym. Co miał do przekazania?

Boxdel wyjaśnia swój udział w Pandora Gate

4 października, czyli dzień po wydaniu filmiku Sylwestra Wardęgi, pojawił się materiał Boxdela, w którym ten odpowiada na postawione mu zarzuty. Tak jak podejrzewano, w materiale pojawiła się rzekoma ofiara mężczyzny. Jest to ta sama dziewczyna, która stworzyła pierwszy filmik o przewinieniach Stuu. Sam Boxdel tłumaczy się, że był młodym i zakompleksionym chłopakiem grającym w gry, który szukał uwagi i atencji właśnie w sieci.

Co więcej, wspomniał o tym, że dziesięć lat temu w internecie była zupełnie inna kultura słowa. Z tego też względu zaczepki, czy też wyzwiska, jakie były używane, należą aktualnie do tych niesmacznych, jednak kiedyś takowe nie były. Baron wspomina, że oczywiście nie chce się wybielać, ale nie powinien być wrzucany do tej samej szuflady co Stuu. W materiale głos zabrała oczywiście również Olciak i odniosła się do sprawy.

To z jej powodu Boxdel został wywołany do tablicy. Ona jednak stwierdziła, że w tamtym czasie byli w sobie zauroczeni. Ponadto przyznała, że do spotkania nigdy nie doszło. Były tylko wiadomości, które w tamtym czasie były czymś normalnym. W całym materiale Michał w żaden sposób nie odniósł się do pozostałych zarzutów. Mowa oczywiście o zatajaniu informacji o działaniach Stuu, czy Dubiela.

Wardęga przyznał, że ten filmik przy materiale Konopskiego nie był dobrym pomysłem. Ponadto podkreślił, że przed publikacją swojego filmu mówił Boxdelowi, by ten wstrzymał się z publikacją do wypuszczenia drugiego materiału. O tym, co w nim znajdziemy, przekonamy się niebawem.