Jak wiadomo, w ostatnim czasie Marcoń poszukiwał Załęckiego, a nawet zachęcał do tego internautów. W pewnym momencie jednak role się odwróciły i to Denis wyruszył na poszukiwania. Niestety, nie znalazł tego, czego szukał.

Marcoń złamał zakaz na pojawianie się w Toruniu - Jak to się skończyło?

Załęcki w przeszłości jasno zadeklarował, że Natan Marcoń nie ma wstępu do Torunia. Mimo tego jednak mężczyzna pojawił się w tym mieście i oczekiwał na jak najszybsze wyrzucenie, które obiecywał pierwszy z wymienionych. Finalnie Denis pojawił się w hotelu, w którym Natan miał się znajdować.

Początkowo miała to być Arkadia, jednak finalnie miał on przebywać w Odysei na obrzeżach miasta. Załęcki przyjechał tam z partnerką, jednak nikt tam na niego nie czekał. Nagrał on filmik, w którym padają słowa:

Jesteśmy właśnie pod hotelem 5-gwiazdkowym, Pensjonat Odyseja i to nie jest w Toruniu, to jest Ciechocinek, to jest obrzeża Torunia. Natanka nie ma oczywiście, więc widzowie - skończcie gadać głupoty, że on tu na mnie czeka, że ja się go boję. Jak wy łykacie takie k**wa farmazony, to ja już nie wiem, co jest z wami.

Po tym monologu pokazał on Sandrę Staniszewską, swoją dziewczynę, która spytała zapewne Natana, gdzie jest jej 500 złotych. Wstawił on również kolejną relację, przekazując Natanowi, że może już przyjechać na miejsce, bo on odjechał. Zapewne ten konflikt jeszcze będzie trwał.