Vladislavs Gutkovskis. Tego zawodnika nie trzeba przedstawiać kibicom Ekstraklasy. Pamiętają go doskonale z czasów gry w Bruk-Becie Termalice Nieciecza i Rakowie Częstochowa, gdzie słynął z bycia napastnikiem do pracy, a nie strzelania goli. Teraz Łotysz może wrócić do naszej ligi. Dlaczego?

Pożegnanie Gutkovskisa z Azją

Gutkovskis po okresie gry w Rakowie przeniósł się do Korei Południowej, a ściślej mówiąc do klubu Daejon Hana Citizen. K-League raczej nie podbił, w czym wydatnie „pomogły” mu kontuzje. W 33 meczach dla klubu z Korei Gutkovskis strzelił tylko sześć goli, co ja na napastnika jest wynikiem kiepskim. Z drugiej strony, Łotysz nigdy nie był typem supersnajpera, ale pasował profilem Markowi Papszunowi, bo dużo walczył i pracował na boisku. Jego liczby w Rakowie? 119 meczów i 34 trafienia. Not great, not terrible.

Tak czy inaczej, klub z Daejon poinformował już, że kończący się 31 grudnia kontrakt z łotewskim piłkarzem nie zostanie przedłużony.

Powrót Gutkovskisa do Ekstraklasy?

Vladislavs Gutkovskis może być łakomym kąskiem dla wielu klubów Ekstraklasy. Znany dziennikarz Sebastian Staszewski informował, że Łotysz utrzymuje kontakty ze swoim poprzednim klubem. Raków obecnie raczej nie poszukuje napastnika, ale sytuacja może ulec zmianie, jeśli z klubu odejdzie Jonatan Braut Brunes. Inni potencjalni zainteresowani usługami Gutkovskisa to choćby Motor Lublin, gdzie słabo spisuje się Renat Dadaszow czy nawet Legia, w której napastnicy zawodzą na całej linii.

Ciekawe zimowe okienko

Zimowe „mercato” w Polsce może być szalenie interesujące, a Gutkovskis ma szansę się w to wpasować. Wiele klubów spisuje się i punktuje poniżej oczekiwań kibiców oraz własnych aspiracji. Gracze na kluczowych pozycjach nie dają spodziewanych liczb i jakości. To wszystko wywoła na pewno ruch na rynku. Nie można też wykluczyć interesujących transferów wychodzących. W ciemno można zakładać, że gracze tacy jak Oskar Pietuszewski, Ousmane Sow czy Dawid Błanik będą łakomymi kąskami do wyciągnięcia z Ekstraklasy.