Ostatni czas nie jest dobry dla polskich sędziów. Koszmarne błędy i niezrozumiałe interwencje VAR w lidze, a do tego wpadki na arenie międzynarodowej. Wczoraj w ogniu krytyki znalazł się Paweł Raczkowski, który prowadził mecz towarzyski Czechy – San Marino.

Kryzys czeskiej piłki

Wyciąganie daleko idących wniosków z wyniku meczu sparingowego to oczywiście głupota, ale w szerszej perspektywie widać, że reprezentacja Czech znalazła się w dołku. Pamiętamy jak stosunkowo niedawno biła nas w eliminacjach Euro, a teraz sama stała się pośmiewiskiem. W czerwcu Chorwaci zbili naszych południowych sąsiadów 5:1, ale prawdziwą kompromitacją był październikowy mecz z Wyspami Owczymi. Czesi przegrali w Tórshavn 1:2.

Wczoraj towarzysko mierzyli się z San Marino w ramach przygotowań do meczu z rywalem na zbliżonym poziomie, czyli Gibraltarem. Obyło się bez całkowitego blamażu, ale wygrana 1:0 chwały również nie przynosi.

„Babol” sędziego Raczkowskiego

W 31. minucie meczu przy stanie 0:0 prowadzący ten mecz sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny dla Czechów. Za co? Właściwie to nie wiadomo. Zobaczcie sami:

Tomas Soucek karnego nie wykorzystał, ale zrehabilitował się w 40. minucie, zdobywając jedynego gola w meczu. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzja arbitra z Polski wywołała konsternację. Popularne konto twitterowe „San Marino fan account” nie cackało się w ładne słowa. „Ten arbiter jest, k*rwa, szalony. Dał rzut karny za to, że zawodnik potknął się o własne nogi”.

Można zastanawiać się, czy poza głównym ujęciem kamery nie doszło do minimalnego kontaktu nóg obrońcy z nogami napastnika, co wytrąciłoby Czecha z rytmu biegu, ale faktem jest, że przede wszystkim widzimy to, co napisali Sanmaryńczycy – zawodnika, który potyka się o własne nogi i upada.

A jakie jest Wasze zdanie?