Minął już ponad rok od afery z udziałem Buddy i jego aresztowaniem. Od tamtego momentu na youtubowym kanale pojawiały się głównie piosenki, a influencer zarzekał się, że nie wróci do nagrywania jak za dawnych lat. Ponad tydzień temu poinformował widzów o założeniu własnej platformy.

Tajemnicza platforma

W październiku 2024 roku Kamil Labudda został zatrzymany przez CBŚP. Wszystko za sprawą organizowania loterii, w których odprowadzał on zbyt niski podatek. Youtuber przebywa obecnie na wolności, lecz proces dalej się toczy. Zgodnie z obietnicą nie wrócił na YouTube, lecz stworzył własną platformę, gdzie wrzuca filmy o tematyce motoryzacji.

Jego fani byli dosyć mocno zaskoczeni takim obrotem spraw, gdyż nie byli przygotowani na płacenie za oglądanie filmów. Miesięczny dostęp do platformy to koszt około 40 złotych miesięcznie. Oczywiste było, że na influencera spadnie fala hejtu i słusznie. Zdaniem wielu ludzi jest to wykorzystywanie widzów.

Problemy techniczne

Szalony Reporter poinformował na Twitterze, że platforma Buddy ma ogrom problemów technicznych. Począwszy od braku dźwięku, o czym kilku jego widzów dało znać w komentarzach. Ponadto nie ma możliwości zapłaty blikiem, a jedyną opcją jest podpięcie karty.

Anulowanie środków możliwe jest tylko ręcznie, lecz takie same procedury są na Netflixie, HBO i wielu innych platformach streamingowych. Informacje te wywołały jednak spory szum w sieci i wiele dyskusji w komentarzach. Wszyscy są ciekawi, jak dalej rozwinie się ta sytuacja i czy Buddzie będzie opłacał się ten biznes.