We wczorajsze popołudnie Denis Załęcki opublikował w mediach społecznościowych 8-minutowe nagranie, gdzie w bardzo wulgarnych słowach wypowiada się o swoim rywalu z gali Clout MMA 2, czyli o Danielu Omielańczuku, a także o innych jego wrogach: Denisie Labrydze i Patryku „Wielkim Bu” Masiaku.

Piotr Jarosz staje w obronie sędziów MMA

Jednak gdyby tego mało Załęcki postanowił również skrytykować sędziów, którzy w jego opinii go oszukali w walce z byłym zawodnikiem UFC. Sędziowie byli jednak innego zdania i uznali, że torunianin dwukrotnie nieprzepisowo zaatakował swojego rywala, przez co jak było zapisane w umowie, starcie automatycznie przenosi się z formuły bokserskiej do MMA. Ale „Bad Boy” najpierw bardzo długo dyskutował z sędzią Piotrem Jaroszem, potem powiedział parę zdań do Omielańczuka, by na koniec opuścić oktagon, co automatycznie oznaczało, że Daniel Omielańczuk zostaje zwycięzcą tego pojedynku, przez dyskwalifikację rywala.

Na oskarżenia zawodnika Clout MMA postanowił odpowiedzieć sędzia walk dla federacji KSW czy Fame MMA - Piotr Jarosz, który opublikował instastory, gdzie wyraźnie podkreśli, że wraz z innymi sędziami MMA nie będą sędziowali walk Denisa Załęckiego.

-Oficjalnie za brak szacunku do sportu oraz zasad skład sędziowski pracujący wspólnie z moją osobą postanawia nigdy nie sędziować walk Denisa Załęckiego.

Wydaje się jednak, że w najbliższym czasie syna Dawida Załęckiego nie zobaczymy prędko w klatce Clout MMA. Po czterech porażkach z rzędu we freak fightach odpowiednio z Mateuszem „Don Diego” Lubiszynem, Arturem Szpilką, Pawłem Tyburskim i Daniel Omielańczukiem mało kto by chciał po raz kolejny raz oglądać beznadziejne popisy na walkach i konferencjach torunianina w federacji freak-fightowej.

Oczywiście mówi się w mediach społecznościowych, że Denis Załęcki mógłby zawalczyć ze swoim największym wrogiem publicznym i jego imiennikiem - Denisem Labrygą, ale zważając, na to, że jego potencjalny rywal jest jak dotąd niepokonany we freak fightach, a sam „Bad Boy” jak na razie dużo mówi, a mało robi. Więc zorganizowanie starcia, gdzie wiadomo, jaki będzie końcowy wynik mija się obecnie z celem.