Radosław Majecki, wypożyczony w tym sezonie do francuskiego Brestu, ponownie zanotował czyste konto w Ligue 1. Tym razem w starciu z bardzo trudnym rywalem - Olympique Lyon. Mimo braku straty gola, lokalne media dość mocno skrytykowały polskiego bramkarza. Dlaczego?

Czyste konto i krytyka

W aktualnym sezonie polski bramkarz występuje nadal na boiskach francuskiej ekstraklasy, natomiast jest wypożyczony z AS Monaco do Brestu. Nie był w stanie na dobre zadomowić się w bramce drużyny z księstwa. Przede wszystkim sprowadzony został doświadczony Lukas Hradecky, więc Polak balansowałby pomiędzy byciem numerem 2 i 3. Postanowił więc uciekać. Nie mógł jednak przewidzieć, że Fin nabawi się kontuzji i będzie ciągle niedostępny. Przez to ciągle broni Philipp Kohn.

25-latek ze Starachowic podjął jednak decyzję o wypożyczeniu stosunkowo szybko, co zresztą widać po jego liczbie minut w tym sezonie. Od momentu dołączenia do Brestu jest podstawowym bramkarzem i poza pauzą przez czerwoną kartkę w meczu z RC Lens, gra praktycznie od deski do deski, co może cieszyć.

Dla samego Brestu był to bardzo ważny mecz, ponieważ aktualny sezon nie idzie zbytnio po ich myśli. Ostatnie ligowe zwycięstwo odnieśli 28 września, pokonując 2:0 Angers. Od tamtego momentu były dwa kolejne remisy oraz dwie porażki. Mecz z Lyonem rozpoczął się wręcz znakomicie, ponieważ już w 7. minucie z boiska wyleciał Hans Hateboer. Koniec końców nowa ekipa Majeckiego kompletnie tego nie wykorzystała i spotkanie zakończyło się wynikiem... 0:0. W związku z grą w przewadze i kontrolą nad wydarzeniami na boisku, sam bramkarz za wiele do pracy nie miał - zachował zresztą czyste konto.

Francuskie media mówią wprost

Oczywiście media, nie tylko związane z samym Stade Brestois, dość mocno skrytykowały postawę całej drużyny. Niewykorzystana ponad 80-minutowa gra w przewadze. Radosław Majecki zbyt wiele do roboty nie miał, dosłownie dwie interwencje, natomiast w pomeczowych ocenach media nie szczędziły sobie krytyki. "Le Telegramme" opisało Polaka w ten sposób:

Nadal nie emanuje zbyt dużą pewnością siebie, miał nie wiele do zrobienia, a na koniec meczu wykonał kluczową interwencję. Mimo wszystko jego nerwowa gra nogami pozostawia mnóstwo do życzenia - jak zawsze.

Zastrzeżenia co do jego gry miał także dziennik "Ouest France", który przytoczył także sytuację z końcówki spotkania:

Spokojna pierwsza połowa, z zaledwie jednym strzałem do odbicia. Jego gra czasami pozostawiała dużo do życzenia. Dostał także reprymendę od Erica Roya, który nakazał mu szybciej wznawiać grę, aby wykorzystać przewagę.

Oczywiście nie był to wybitny mecz polskiego golkipera, natomiast francuskie media nie pozostawiają złudzeń, co nadal musi poprawić. Cieszyć może regularność jego występów, ale gra nogami musi ulec poprawie.