Edward Iordanescu, zwany pieszczotliwie „Edim”, raczej nie zapadnie w pamięci kibiców Legii Warszawa w pozytywnym kontekście. Rumuński trener prawdopodobnie pożegna się ze stołecznym klubem, co jest oczywiście efektem kiepskich wyników zespołu.

Porażka z Pogonią przelała czarę goryczy?

Już 30 października późnym wieczorem można było spekulować, że dni, a raczej godziny Iordanescu w Legii są policzone. Warszawska ekipa odpadła z Pucharu Polski w meczu z Pogonią Szczecin. „Portowcy” skutecznie zrewanżowali się za majową porażkę w finale tych samych rozgrywek. Jasne stało się więc, że Legia nie obroni trofeum, a patrząc na grę i wyniki zespołu w lidze, ciężko dziś również myśleć o zdobyciu mistrzostwa. To zresztą nie jedyne obiekcje względem byłego selekcjonera reprezentacji Rumunii, jakie mają w Legii.

Iordanescu – trener udręczony

Od samego początku pobytu w Polsce, Edward Iordanescu dał się poznać jako typowy maruda. Narzekał na wszystko. Transfery nie takie, w złym momencie, dużo meczów, wąska kadra, kontuzje, podróże, brak snu, błędy sędziów. Non stop narzekał. Udzielał wywiadów lub puszczał przecieki do rumuńskich mediów, które opisywały rzekomo szalenie trudne warunki pracy rodaka w Legii. Można było odnieść wrażenie, że Iordanescu w Polsce jest męczennikiem, a nie prawdopodobnie najlepiej opłacanym trenerem w piłce klubowej. Gdyby jednak Rumuna broniły wyniki, nie byłoby problemu. Sęk w tym, że od dłuższego czasu nie bronią.

Wpadka goni wpadkę – Legia zmienia trenera

Z ostatnich sześciu meczów w lidze Legia wygrała tylko jeden. W tym okresie przegrała np. z Zagłębiem Lubin i Górnikiem Zabrze. Mało tego, porażką zakończył się też inauguracyjny mecz w Lidze Konferencji. Iordanescu na spotkanie z Samsunsporem wystawił całkowicie rezerwowy skład i poległ. Rotacja składem miała pomóc w ograniu Górnika, ale zdała się na nic – Legia przegrała też w lidze, co zostało wręcz wyśmiane przez środowisko. Po szczęśliwej wygranej 2:1 z Szachtarem Donieck (dwa „strzały życia”) i przyzwoitym meczu z Lechem Poznań (remis 0:0), można było przypuszczać, że sytuacja w Legii się ustabilizuje, a Iordanescu pozostanie na stanowisku. Odpadnięcie z Pucharu Polski zmienia jednak ten obraz radykalnie.

Iordanescu out. Decyzja zapadła?

Jak donosi Łukasz Olkowicz z "Przeglądu Sportowego", już w nocy zapadła decyzja, że umęczony i wiecznie nieszczęśliwy Rumun opuści Łazienkowską. W zbliżającym się meczu z Widzewem Łódź, zespół ma poprowadzić tymczasowo Inaki Astiz. Czekamy na oficjalne potwierdzenie tych doniesień, ale biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio już sam Iordanescu oddawał się do dyspozycji zwierzchników, jego odejście wydaje się bardzo prawdopodobne. Z niewolnika i męczennika nie ma pracownika. Michał Żewłaków i spółka na pewno o tym wiedzą.

Aktualizacja: Trzy godziny po publikacji tego artykułu Iordanescu został oficjalnie zwolniony.