Legia Warszawa mierzyła się w ramach Ligi Konferencji z reprezentantem Słowenii - NK Celje. "Wojskowi" prowadzili, ale ostatecznie gospodarze odrobili straty, a gol na wagę zwycięstwa? Trzeba to zobaczyć.

Legia prowadziła w tym spotkaniu

Od samego początku tego meczu Legia wyglądała bardzo solidnie i z minuty na minutę ewidentnie się rozkręcała. Po kwadransie gry zasługiwała na bramkę i niedługo później byliśmy świadkami gola na 1:0. Po małym zamieszaniu w polu karnym świetnie odnalazł się Kacper Urbański i dał prowadzenie gościom. To trafienie dało mnóstwo pewności siebie.

Do przerwy, ale także po niej to właśnie prowadzona dziś przez Inakiego Astiza przeważała i tworzyła sobie kolejne sytuacje. Szczególnie po zmianie stron nawałnica na bramkę gospodarzy była widoczna, lecz kompletnie nic nie chciało do siatki wpaść. Wynik 1:0 był bardzo niebezpieczny, ponieważ tak naprawdę jedna kontra mogła zniweczyć cały trud. Legia grała świetnie, ale nie umiałą tego potwierdzić golem.

No i się doigrała... Taki też pech wydarzyło się w 72. minucie spotkania, kiedy to Nikita Iosifov bezbłędnie wykorzystał świetne podanie z głębi pola.

Co za gol na wagę trzech punktów

Ta bramka sprawiła, że NK Celje po prostu uwierzyło w szansę. Gospodarze przejęli inicjatywę w kolejnych minutach i niestety przyniosło im to wymierne skutki. W 77. minucie po akcji na prawej stronie boiska pechowo piłkę zgrał Steve Kapuadi. Futbolówka spadła kilka dobrych metrów przed polem karnym, a tam znalazł się Zan Karnicnik. Słoweniec nawet się nie zastanawiał - potężnie przymierzył i pokonał Kacpra Tobiasza.

Zan Leban, a więc bramkarz NK Celje przechodził samego siebie i przede wszystkim jego postawa sprawiła, że Słoweńcy mogli świętować zwycięstwo. Legia prowadziła i miała mnóstwo szans na powiększenie tej przewagi. Niewykorzystane sytuacje jednak ostatecznie się zemściły. Tym samym Legia Warszawa po trzech kolejkach ma jedynie trzy punkty na swoim koncie.