Po udanym meczu z Holandią na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie wyjazd Biało-Czerwonych na Maltę. Mecz z jednym z kopciuszków piłkarskiej Europy miał być formalnością, a okazał się niezwykłą męczarnią. Polska wygrała 3:2, a zwycięską bramkę zawdzięczamy głównie rykoszetowi…

Haniebne statystyki do przerwy

Już pierwsza połowa sygnalizowała, że nasza gra odbiega od oczekiwań w sposób bardzo znaczący. To gospodarze tworzyli więcej zagrożenia, wykorzystując bardzo niepewną grę naszego bloku obronnego. Wiśniewski grał słabo, a Kiwior katastrofalnie. W końcu jednak po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Zielińskiego objęliśmy prowadzenie. Piłkę głową do bramki skierował Robert Lewandowski. Już cztery minuty później Irvin Cardona wyrównał, wykorzystując festiwal błędów defensywy Polaków. Do przerwy był remis 1:1, a Malta miała wyższe xG i więcej strzałów...

Od 3:1 do 2:2 – kontrowersyjny karny

W drugiej połowie Biało-Czerwoni wyszli na prowadzenie po zablokowanym strzale Lewandowskiego i dobitce Pawła Wszołka. Kilka minut później wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Dobra akcja aktywnego Michała Skórasia zakończyła się bramką na 3:1 naszego rezerwowego, Karola Świderskiego. Niestety, po kilku minutach gol został anulowany, a sędzia wrócił do akcji, która miała miejsce kilkadziesiąt sekund wcześniej. A tam... faul najgorszego na boisku Jakuba Kiwiora oznaczał jedno – po wideoweryfikacji Malta otrzymała rzut karny. Teddy Teuma z wapna się nie pomylił i zrobiło się 2:2.

Zieliński z pomocą rykoszetu na wagę wygranej

Kto atakował? Otóż Malta. Na szczęście mieliśmy w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią zrobić różnicę w kluczowym momencie. Kimś takim okazał się Piotr Zieliński, choć nie umniejszając roli piłkarza Interu, należy zauważyć, że przy golu na 3:2 w 85. minucie najważniejszy był tak naprawdę rykoszet. To jemu zawdzięczamy wygraną na kameralnym Ta'Qali National Stadium na Malcie. Udało się uniknąć blamażu i wykonać plan minimum.

Jan Urban wciąż jest niepokonany w roli selekcjonera reprezentacji, ale akurat ten mecz nie był dobrą wizytówką naszego trenera i samych zawodników.