Wczoraj wieczorem organizacja Clout MMA opublikowała oświadczenie w mediach społecznościowych, gdzie dowiadujemy się, że Denis Załęcki, dostał od federacji freak fightowej karę w wysokości 50 tysięcy złotych. Powodem takiej decyzji władz federacji było jego niespodziewane wyjście z oktagonu podczas walki z byłym zawodnikiem UFC - Danielem Omielańczukiem na gali Clout MMA 2.

Długie tłumaczenia „Bad Boya” po gali Clout MMA 2

W kontrakcie Denisa Załęckiego na walkę z Omielańczukiem był zapisany kluczowy podpunkt, gdzie, jeżeli torunianin dwa razy nieprzepisowo kopnie swojego rywala w boksie to starcie przechodzi automatycznie do formuły MMA. I do takiego obrotu akcji właśnie doszło w trzeciej rundzie ich starcia na 1 minutę i 40 sekund do zakończenia walki. Jednak wtedy „Bad Boy” postanowił sobie po krótkiej dyskusji z sędzią głównym - Piotrem Jaroszem i potem z Omielańczukiem wyjść samoistnie z oktagonu, a sędzia klatkowy pojedynku - Szymon Bońkowski nie miał innego wyjścia jak przyznać zwycięstwo byłemu zawodnikowi organizacji UFC czy KSW.

Parę dni po tym wydarzeniu „Bad Boy” nagrał 8-minutowe nagranie, gdzie w ostrych słowach zaatakował między innymi: Daniela Omielańczuka, Artura Szpilkę czy Denisa Labrygę, a także sędziów MMA, którzy w jego opinii go po prostu oszukali. Potem na instagramie sędzia główny - Piotr Jarosz opublikował krótkie instastory na Instagramie, gdzie oznajmił, że sędziowie nie będą już sędziować przyszłych walk Denisa Załęckiego dla federacji Clout MMA.

W niedzielę wieczorem Załęcki postanowił na Instagramie opublikować dłuższe oświadczenie, gdzie między innymi przeprosił za swoje ostatnie bezmyślne zachowania, choć sam Torunian dal główne powody, dlaczego czuje się nadal oszukany przez sędziów.