Sprawa Wielkiego Bu nadal się ciągnie. Jakiś czas temu freak fighter chciał azylu politycznego w Niemczech, co jednak się nie powiodło. Teraz jego obrońca wnosi zażalenie w związku z jego tymczasowym aresztowaniem. O co chodzi?

Obrońca Wielkiego Bu się nie poddaje

Od dłuższego czasu da się zaobserwować, jak bardzo Wielki Bu stara się wydostać z aresztu tymczasowego. Jego obrońca ciągle działa w tym kierunku, jednak póki co nie wychodzi mu to zbyt dobrze. Jak wiadomo, na jego chęć azylu w Niemczech zareagował nawet Radosław Sikorski:

Kibolski patriota Wielki Bu uznał, że Polska przestała być bezpieczna dla porywaczy, sutenerów i złodziei. Ale żeby uznać, że Niemcy są bardziej praworządne?! Nie mógł poprosić o azyl w Budapeszcie?

Oczywiście od 6 listopada freak fighter przebywa już w polskim areszcie i na razie nie zapowiada się, że z niego wyjdzie. W sieci pojawiają się jednak informacje, że obrońca Wielkiego Bu złożył zażalenie w związku z jego tymczasowym aresztowaniem.

Co zamiast aresztu?

Jak donosi Radio Zet News, zamiast aresztu wnosi o zastosowanie innych środków zapobiegawczych tj.: poręczenie w wysokości 500 tys. złotych wraz z zakazem nawiązywania kontaktów z osobami powiązanymi ze sprawą, policyjnym dozorem, jak i zakazem opuszczania terytorium kraju.

Na razie nie zapowiada się, by środki zapobiegawcze zostały zmienione, choć oczywiście może się to zdarzyć, zważywszy na postawę na obrońcy podejrzanego.