W ostatnich dniach Robertowi Karasiowi udało się pobić rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana. Wszystko za sprawą skrócenia czasu jego przebycia o kilkanaście godzin od poprzedniego rekordzisty. Choć większość kraju pęka z dumy nad wytrwałym Polakiem, to pojawiają się również komentarze hejterów. Co mają do powiedzenia na jego temat?

Robert Karaś w 10-krotnym Ironmanie

164 godziny 14 minut i 2 sekundy. To właśnie ten czas dał mężczyźnie zwycięstwo w wyścigu i jednocześnie zapewnił mu pobicie rekordu świata. Udało mu się to zrobić lepiej od poprzednika o ponad 18 godzin. Pojawiają się jednak ostre komentarze w jego kierunku. Ma to miejsce zarówno ze strony internautów, psychologów, jak i środowiska triatlonu. Ich głównym zarzutem jest nic innego jak nadwyrężanie zdrowia.

Oczywiście nie zabrakło tutaj obrońców, który stawiają tarczę słowną przed Karasiem. Ich zdaniem wiele nieprzychylnych komentarzy pojawia się od tych, którzy na co dzień mają mało wspólnego z aktywnością fizyczną. Jedną z mocniejszych wypowiedzi na jego temat napisał jeden z twitterowiczów. Zarzut brzmiał następująco:

"Karaś uprawia karykaturę dyscypliny, w której jest za słaby, żeby zaistnieć, więc narzuca ludziom swoją faberie, aby go wielbili i podziwiali. Żałosny i niedowartościowany gość."

W tym przypadku również piłeczka została odbita przez jego fanów. Wspominają, że mężczyzna nic nikomu nie narzuca, a ludzie chcą podziwiać takie wyczyny. Pojawiają się również opinie, że nie powinno się go promować z powodu wyczerpujących organizm wyczynów, których nie powinno się powtarzać. Wielu zwolenników sportowca twierdzi, że tylko Polska może przekuć czyiś sukces w falę hejtu.