Liverpool – Manchester United 14.10. 13:30

Mecz kolejki, „Bitwa o Anglię”. Ósma kolejka Premier League rozpocznie się od mocnego uderzenia. Na Anfield Liverpool podejmie v-ce lidera, oraz triumfatora ostatniej Ligi Europy Manchester United. Podopieczni Mourinho mocno rozpoczęli sezon, jednak prawdziwy sprawdzian na co tak naprawdę stać „Czerwone Diabły” pokaże październik, kiedy to United zagra właśnie w tę sobotę z Liverpoolem, a potem z Chelsea i Tottenhamem. United w ośmiu kolejkach stracił tylko dwa punkty, tyle co lider czyli Manchester City. Jednak mierzyli się oni odpowiednio; Z ostatnim Crystal Palace, osiemnastą w tabeli Swansea, siedemnastym Leicester, szesnastym Evertonem, piętnastym West Hamem, trzynastym Stoke i dwunastym Southampton. United nie zagrali jeszcze z żadnym rywalem znajdującym się w pierwszej dziesiątce tabeli. To może szokować, że po tylu kolejkach w tak konkurencyjnej lidze, gdzie mamy „wielką szóstkę” United miało takie szczęście w pierwszych kolejkach. Z jednej strony mieli oni czas na zgranie zespołu, z drugiej teraz przyjdzie im grać tydzień po tygodniu trudne spotkania.

Pierwszy poważny sprawdzian dla United w sobotę. Jednak oba zespoły przystąpią do tego hitu mocno osłabione. Zabraknie, bowiem dwóch kluczowych zawodników dla obu drużyn. W Liverpoolu nie zagra Sadio Mane, którego zabraknie przez co najmniej sześć tygodni. United jak już dobrze wiemy od kilku meczów występuje bez Paula Pogby. I o ile z dołem tabeli brak Francuza nie był bardzo zauważalny, to w sobotę dowiemy się jak to będzie wyglądać z The Reds. Oczywiście Liverpool na razie gubi wiele punktów, także w Lidze Mistrzów zawodzi. Jednak głównym problemem jest nieskuteczność. W średniej formie jest Firmino pełniący rolę dziewiątki, a Klopp do Wolfsburga wypożyczył Divocka Origiego. Idealnym podsumowaniem indolencji strzeleckiej Liverpoolu były oba zremisowane mecze w Lidze Mistrzów. U siebie z Sevillą już do przerwy mogło być spokojnie 4:1 dla zespołu Kloppa. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2;2. Podobnie było w meczu ze Spartakiem, gdzie Rosjanie strzelili bramkę po swojej …. jedynej akcji w meczu.

Z powodu braku Sadio Mane pojawia się szansa dla Oxlade Chamberlaina, który jak na razie nie może zaliczyć do udanego swojego pierwszego miesiąca w Liverpoolu. Anglik przeszedł z Arsenalu do Liverpoolu, po przegranym 0:4 meczu właśnie z „The Reds”. I na dzień dobry mógł się poczuć jak piłkarz Arsenalu przegrywając aż 0:5 z City. Jednak co dla niego najważniejsze zalicza bardzo mało minut. Anglik pod koniec okna miał wybór – albo transfer do Chelsea, albo do Liverpoolu. Nie chciał jednak dalej grać na pozycji wahadłowego, którą w ostatnim czasie pełnił w drużynie „Kanonierów”, więc wybrał grę na Anfield.

Przed nami wielki mecz. Liverpool nieskuteczny, notujący remisy, bez Sadio Mane co oczywiście będzie wielkim osłabieniem. Jednak mecze Liverpool – United dla obu zespołów są czymś najważniejszym w sezonie. Mamy, bowiem do czynienia z meczem dwóch najbardziej utytułowanych angielskich klubów.

 

Swansea – Huddershfield 14.10 16:00

Sporo w analizach w ostatnich kolejkach pisałem, że Huddershield przypomina mi Middlesbrough Aitora Karanki. Dobra gra w defensywie, ale braki w ofensywie. Stąd też typ under owy w meczu z Leicester. Jednak mecz z Tottenhamem zapalił żółtą lampkę ostrzegawczą czy na pewno tak jest? Co prawda w FE-NO-ME-NA-LNEJ formie jest Harry Kane, który teraz jest być może najlepszą dziewiątką na świecie, a na pewno w TOP 3, oraz Christian Eriksen, również TOP 3 środkowych pomocników na świecie. Jednak drużynie, która mogła się poznać z dobrej destrukcji w meczach ze słabszymi rywalami nie przystoi stracić, aż czterech bramek na własnym stadionie. Dwie owszem, tak właśnie typowałem 2:0, ale cztery… Ale to nie jedyny słabszy rezultat beniaminka. Huddersfield nie wygrał ostatnich pięciu meczów i z drużyny, która po dwóch kolejkach była w Top 5, teraz znajduje się na jedenastym miejscu w tabeli.

Swansea ma ogromne problemy w ataku. „Łabędzie” strzeliły tylko trzy bramki w siedmiu meczach z czego dwie wypożyczony z Chelsea Tammy Abraham. W jutrzejszym spotkaniu może wystąpić Wilfried Bony. W barwach beniaminka wątpliwy jest występ od pierwszych minut najlepszego napastnika Mounie.

Burnley – West Ham 14.10 16:00

Burnley znajdujące się na wysokim miejscu w tabeli podejmie West Ham znajdujący się w dolnych rejonach stawki. Niech, jednak nikogo nie zmyli tabela. To nie oznacza, że „The Clarets” są zdecydowanymi faworytami sobotniego starcia na Turf Moor. Burnley w poprzednim sezonie wygrywali wszystko jak leci na własnym obiekcie, czekając na pierwsze wyjazdowe spotkanie, aż do kwietnia. W tym sezonie jest całkowicie ….. na odwrót. Potrafili oni pokonać Chelsea na Stamford Bridge, Everton na Goodisson Park, oraz zremisować z Tottenhamem natomiast u siebie dają się zdominować Crystal Palace, Huddershfield czy West Bromowi. O ile mecz z Palace wygrali to do tej pory nie wiem jakim cudem. Goście siedzieli na połowie Burnley przez cały mecz tworząc multum sytuacji bramkowych, a gospodarze strzelili po jedynej akcji w meczu. Ponadto podbicie Stamford Bridge zawsze musi robić wrażenie, jednak Chelsea nie była wtedy gotowa do walki o obronę Mistrzowskiego tytułu. Alvaro Morata nie był gotowy do gry od pierwszych minut, nie było Bakayoko, Edena Hazarda, a do tego prawie przez cały mecz Mistrzowie Anglii grali w 10, a potem i w 9. W skrócie , więc aktualna liczba punktów „The Clarets” to zdecydowanie ilość ponad stan. W sobotę zmierzą się oni z West Hamem w którym jest goraco. Po bardzo nieudanym poprzednim sezonie i początek tego jest rozczarowujący, a na giełdzie menedżerów, którzy są pierwszymi faworytami do utraty pracy znajduje się Slaven Bilić. Jednak końcówka derbów Londynu z Tottenhamem pokazał, że ta drużyna jest wciąż gotowa do walki, dla Bilica. Potrafili oni wykorzystać brak jednego zawodnika „Spurs” i byli blisko odwrócenia fatalnego wyniku i zremisowania meczu 3:3. Ostatecznie ulegli jednak v-ce Mistrzom Anglii 2:3. West Ham pokazał też w jeszcze jednym meczu, że wciąż tam drzemie wielki potencjał. Na St Mary mimo gry w dziesięciu potrafili strzelić dwie bramki Southampton. W ostatnim meczu przed przerwą na reprezentacje rzutem na taśmę ograli Swansea 1:0.

Manchester City – Stoke

Manchester City rozpoczął nowe rozgrywki tak jak poprzednie. Różnica jest taka, że wtedy nieoczekiwanie stracił dwa punkty w meczu z Celticiem, a potem został całkowicie zmiażdżony na White Hart Lane w meczu z Tottenhamem i passa „Obywateli” się zakończyła. W tym sezonie wygrywają wszystko, a nawet jeśli nie idzie vide mecz z Szachtarem w Lidze Mistrzów ostatecznie udaje się im przechylić szalę na swoją korzyść. Przed meczem z Napoli w Lidze Mistrzów we wtorek czeka ich starcie na własnym obiekcie ze Stoke. Stoke, które w tym sezonie urywało punkty Arsenalowi [wygrana 1:0] i United [2:2]. Wszystko jednak działo się na Brittania Stadium. Na wyjeździe „Garncarze” ugrali w trzech meczach zaledwie jeden punkt. Do treningów z drużyną wrócił Sergio Aguero, który miał pauzować nawet dwa miesiące. Argentyńczyk, jednak treningi z całą drużyną rozpoczął w czwartek, więc jego występ od pierwszych minut w sobotnim meczu stoi pod dużym znakiem zapytania. Większym dramatem dla Pepa jest kontuzja Mendiego, który ma wrócić dopiero na ewentualne mecze półfinałowe Ligi Mistrzów. Były Obrońca Monaco od początku sezonu wiele wnosił do ofensywy „Obywateli”, a teraz na lewej stronie obrony pojawiła się lekka dziura.

Tottenham – Bournemouth 14.10 16:00

Przed meczem z Realem we wtorek Tottenham ma jedno zadanie. Odczarować w końcu Wembley w Premier League. „Spurs” po siedmiu kolejkach stracili już więcej punktów w „świątyni futbolu”, niż w całym poprzednim sezonie na White Hart Lane. Potwierdziły się, więc przypuszczenia, że jeśli zespół od wielu lat nie potrafi wygrywać meczów na Wembley, nagle nie zacznie seryjnie wygrywać. Jest to na pewno duży problem, bo bez przeniesienia formy z WHL zespół Pochettino nie ma szans na walkę o Mistrzostwo. A w dwóch poprzednich sezonach to Tottenham był jedynym realnym zagrożeniem dla Leicester i Chelsea w walce o mistrzowski tytuł. „”Spurs” muszą w końcu wygrać na Wembley i w lidze. A z kim jak nie z Bournemouth? „Wisienki” na pewno zaliczyły znaczny sportowy regres. Do tego wątpliwy jest występ Joshua Kinga. Co ważne nie ma nowych urazów Mauricio Pochettino. Ponadto trenować zaczął nawet Erika Lameli o którym co poniektórzy już zapomnieli.

Crystal Palace – Chelsea 14.10. 16:00

Na mistrzów Anglii w ostatnim czasie spadły dwa ciosy. Nie dość, że kontuzji w przegranym 0:1 meczu z City doznał Alvaro Morata, to kontuzji w meczu reprezentacyjnym nabawił się N’Golo Kante. Obu zabraknie w jutrzejszym meczu co będzie wielką stratą. Przede wszystkim zostanie rozdzielony duet Kante – Bakayoko, który tak fantastycznie spisał się w wyjazdowych meczach ze Stoke i Atletico. Po tym drugim meczu trener madrytczyków Diego Simeone był zachwycony występem Mistrzów Anglii mówiąc, iż nie grali oni wcześniej z drużyną grającą z taką intensywnością. Alvaro Morata może być gotowy do gry w środowym meczu z Romą w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jednak jutro Conte będzie musiał sobie radzić bez najlepszego napastnika. Na jaki wariant taktyczny zdecyduje się Włoch jest pewną niewiadomą. Były selekcjoner reprezentacji Włoch może postawić na Michiego Batschayi, lub zdecydować się na wariant z fałszywym napastnikiem. Jutro rywalem będzie Crystal Palace. Zespół, który w pierwszych siedmiu kolejkach nie strzelił ani jednej bramki, oraz nie zdobył ani jednego punktu. Pewnym pocieszeniem dla Roya Hodgsona jest powrót Wilfireda Zahy. Jednak dalej „Orły” będą musiały sobie poradzić bez Christiana Benteke.

Watford – Arsenal 14.10 18:30

Na zakończenie sobotniej serii gier „Szerszenie” na własnym stadionie podejmą Arsenal. Watford to zdecydowanie jedno z zaskoczeń początku sezonu. Zespół, który poprzedni sezon skończyl tuż nad strefą spadkową i przegrali ostatnie sześć spotkań zaczął ten sezon świetnie. Nic dziwnego, że Waltera Mazzariego na stanowisku menedżera zastąpił Andre Silva. Siłą Watfordu jak na razie były mecze wyjazdowe, gdzie pokonali Bournemouth, Swansea, a także zremisowali z West Bromwich. Jednak nie uważałbym, że to oznacza, iż Watford w tym sezonie będzie zawodzić u siebie. Po pierwsze grali oni na własnym obiekcie z dwoma zespołami, które zakończyły poprzedni sezon w pierwszej czwórce. O ile z City po prostu odbili się od ściany o tyle z Liverpoolem mogli się podobać i w samej końcówce urwali remis. Ponadto remis z Brighton, jednak przez ponad godzinę grali bez jednego zawodnika w polu. Jak na razie Watford jest 18 zespołem ligi jeśli chodzi o mecze domowe  i trzecią siłą ligi w delegacjach. Ale powinno to się powoli wyrównywać. Zwłaszcza, że menedżerem Watford jest Andre Silva. Człowiek, który mógł się poznać ze świetnej strony przejmując Hull w poprzednim sezonie i prawie ratując ich przed wydawało się nieuchronną delegacją. Jego zespół jednak o ile świetnie spisywał się u siebie, to na wyjazdach tracili zbyt wiele punktów. Trener Silva ma też świetne wspomnienie z meczu z Arsenalem. Jeszcze jako trener Olimpiakosu pokonał Wengera na Emirates w fazie grupowej Ligi Mistrzów 3:2. Arsenal grał wtedy bardzo, bardzo naiwnie. Atakował praktycznie 8 zawodnikami, narażając się na kontry Greków.