Valencia – Leganes 13:00

Nie mam wątpliwości iż Leganes z całej obecnej top 7 ligi miało najłatwiejszy terminarz. Zacznę może od tych, w cudzysłowie „najtrudniejszych”: domowy mecz z Atletico, które szczególnie na wyjazdach gra naprawdę słabo. I drugi z tych trudniejszych: spotkanie z Sevillą tydzień temu. I tak naprawdę ta lista się tu kończy. Mecz z Getafe mieli u siebie a oni na wyjazdach grają słabo. Inni rywale to Girona ( domowy mecz), Athletic Bilbao (również domowy) i skoro już jesteśmy przy meczach u siebie to trzeba jeszcze wymienić Deportivo Alaves. Z kolei wyjazdy: z Espanyolem, Eibarem, Las Palmas, Malagą.
Terminarz mega łatwy. Prawdziwy sprawdzian ekipa Asiera Garitano miała z Sevillą. Jak poszło im w tym teście? Moim zdaniem beznadziejnie. Jak już wspomniałem, Sevilla obecnie nie jest w najlepszej formie. Mimo to ograli Leganes 2-1 a szansa była na przewagę nawet 4 goli. Zawodnicy Leganes oddali 1 celny strzał przez cały mecz… i to z rzutu karnego, który zresztą był kabaretem, bo absolutnie nie powinien zostać podyktowany. Było pięknie, wysokie miejsce, 17 punktów w 9 meczach, bilans goli 8-3 dzięki czemu byli najlepszą defensywą ligi wraz z Barcą. Ale trafiła kosa na kamień. Pojawił się nieco silniejszy rywal i drużyna nagle zapomniała jak grać w piłkę. Szczerze mówiąc to nie pamiętam żadnej ich dobrej akcji. Były tylko wrzutki i długie piłki. To tyle.
Pamiętamy co Valencia zrobiła z Sevillą 2 tygodnie temu. Pogrom 4-0. Z kolei w tamtym tygodniu ograli Alaves na Mendizorrotza 1 do 2. Z problemami, bo momentami było naprawdę gorąco. Mecz, który Nietoperze wygrali tak naprawdę ze słabą formą Guedesa, niewidocznym Rodrigo w pierwszej połowie a w drugiej schował się Zaza. Jeden ze słabszych meczów w karierze zagrał Montoya a już na pewno o pierwszej połowie chciałby zapomnieć. W kadrze z powodu zawieszenia zabrakło Parejo, którego w środku pola zastąpił Carlos Soler, który chyba się przyzwyczaił do boku pomocy i wracając na swoją nominalną pozycję zapomniał jak się tam gra. Prawdopodobnie najsłabszy mecz 20-latka w tym sezonie. Jose Gaya również nie mógł zaliczyć meczu do najlepszych. I mimo tych wszystkich problemów indywidualnych, drużyna Valencii potrafiła wygrać wyjazdowy mecz. To pokazuje jak są w tym sezonie mocni, że nawet jak nie idzie to potrafią coś wykombinować.
Wspomnę jeszcze, że Dani Parejo wraca do kadry. W tamtym meczu mocno było widać jego brak.  Carlos Soler nie poradził sobie w roli rozgrywającego. Powrót kapitana oznaczać będzie większy porządek w środku pola.

Wygrana Valencii @ 1,55

Jest to mecz rozgrywany o godzinie 13:00 kiedy to hiszpańskie drużyny potrafią zamulać. Mniej więcej tydzień temu robiła to Valencia, grając dokładnie o tej samej porze. Ale warunki dotyczą obu drużyn. Leganes jest drużyną minimalistyczną niczym Atletico. Strzelają i tracą bardzo mało goli.
Jeśli lubicie większe ryzyko można puścić zakład na dokładny wynik 1-0 po kursie 7,0. To nasz luźny typ poza statystykami.


Barcelona – Sevilla 20:45

Beznadziejna forma Pique, słaby Luis Suarez, kontuzja nowego nabytku, który miał wnieść dużo jakości – Dembele, a mimo to Barcelona radzi sobie świetnie. Od momentu Superpucharu Hiszpanii nie przegrali jeszcze żadnego meczu i tylko dwa zremisowali. Oba wyjazdowe spotkania. W dodatku przeważali w nich.
Sevilla słabo rozpoczęła sezon. Może to się wydawać dziwne, bo przecież zajmują wysokie 5 miejsce w lidze. To jednak w dużej mierze zasługa łatwego terminarza. Z górnej części tabeli mieli tylko 3 przeciwników. Z dwoma z nich dostali po tyłku. Z Valencią 0-4 i z Atletico 0-2. W obu tych spotkaniach Sevilla była bezsilna. Z Valencią może i na jedną brameczkę zasłużyli, ale to niewiele zmienia, bo Nietoperze grali na miarę zdobycia 4 goli, więc czy 4-0 czy 4-1 to niewielka różnica. Sevillistas ograli tydzień temu Leganes 2-1. Różnica powinna być większa. To Sevilla dyktowała warunki a Leganes zdobyło gola z niesłusznie podyktowanego rzutu karnego, co niewiele wnosi do naszego typu, bo to był mecz na Ramon Sanchez Pizjuan gdzie Sevilla zawsze była mocna. We wtorek ograli Spartak 2-1 i też zasłużyli grą na lepszy wynik. Co innego na wyjazdach. Zapewne większość z Was pamięta wyczyn z sezonu 2 lata wstecz, kiedy to Sevilla nie wygrała żadnego ligowego wyjazdu. Teraz tak fatalnie nie jest, ale i do „dobrze” również sporo brakuje. Wspomniana wyżej porażka z Atletico, gdzie mieli niewiele do powiedzenia, podobnie jak z Valencią, 1-5 ze Spartakiem jak i porażka z Athletikiem Bilbao. Inne spotkanie to naprawdę bardzo szczęśliwy remis z Liverpoolem 2-2, bo mogli dostać tam nawet ze 4 gole. Sevilla na wyjeździe zgarnęła punkty z Getafe w 2 kolejce i nie do końca na to zasłużyli, patrząc na ich grę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0-1, podobnie jak z Gironą, która nie zdobyła gola w 91 minucie z rzutu karnego i nie doprowadziła do remisu. Jeśli nie uratuje ich szczęście albo… sędzia, bo w La Liga często widzimy dziwne reakcje arbitrów, myślę, że Sevilla przegra podobną różnicą goli jak w ostatnich dwóch bezpośrednich meczach z Barcą na Camp Nou, czyli 0-3.
W ekipie Barcelony teoretycznie dużo absencji. Ale Vidala, Rafinhi, Gomesa, Dembele, Turana nie odczuwamy, bo nie grają od dłuższego czasu, albo, jak w przypadku Gomesa, grają, ale zbyt wiele nie wnoszą. Sergiego Roberto da się zastąpić Semedo na prawej obronie. Za Iniestę zagra zapewne Paulinho. Szykuje się ofensywne ustawienie.

Barcelona handicap azjatycki -1,5 @ 1,62 @ LV BET


Genoa – Sampdoria 20:45

Derby della Lanterna czyli pojedynek pomiędzy Genoą, a Sampdorią elektryzują nie tylko kibiców w Genui, ale również tych z całych Włoch. W obecnych rozgrywkach zdecydowanie lepszą formę prezentują goście, którzy jak dotychczas plasują się na szóstym miejscu, Genoa natomiast zajmuje dopiero 18 lokatę. To spora niespodzianka, przynajmniej jak dla mnie, gdyż uważałem, że zespół Ivana Juricia stać na walkę minimum o środek tabeli. Rzeczywistość jednak pokazuje, że strasznie ciężko gra się popularnym Rossoblu. Ostatnie 3 spotkania to tylko 1 punkt wywalczony ze słabo spisującym się Milanem. Dodatkowo ostatnio porażka ze Spal. Jedyną wygraną Genoa zaliczyła w meczu z Cagliari, gdzie udało im się wywieźć wynik 2:3. Sampdoria natomiast gra porywami, jednak te porywy są w większości dla nich pozytywne – przekonująca wygrana z Chievo – minimalna porażka z Interem, który notabene w tym sezonie jest bardzo silny, dodatkowo zwycięstwa z Crotone czy Atalantą. Sampdoria naprawdę gra ładnie i skutecznie. Sporo strzelają i stosunkowo mało tracą. Wyglądają o dwie klasy lepiej od swojego najbliższego rywala, dlatego lecę w ich stronę. Derby rządzą się swoimi prawami, jednak obecnej formy nie oszukasz – w Genoi ewidentnie „nie trybi” i mimo mojej sympatii do tej ekipy – nie widać progresu. Sampa wyjdzie w roli faworyta i prawdopodobnie zgarnie to spotkanie. W dobrej formie jest Zapata, Quagliarella czy chociażby nasz rodak Linetty, który ma już 3 bramki w tym sezonie na swoim koncie. W pięciu ostatnich spotkaniach między tymi zespołami, trzykrotnie zwyciężała Sampdoria, raz Genoa i raz padł remis. Teraz liczę na gości, jednak podpieram ich zwycięstwo remisem – derby to jednak derby i można spodziewać się dosłownie wszystkiego.

Sampdoria X2 @1,44 Fortuna


Stoke – Leicester

Na Brittania Stadium gospodarze, którzy w ostatniej kolejce wreszcie wygrali zagrają z Leicester City. „Lisami” grającymi najlepiej pod wodza… nowych menedżerów.  Niektórzy żartują, że co kolejkę Leicester powinien prowadzić ktoś inny. Po zwolnieniu Ranieriego zespół objał Shaekspere i odniósł pięć zwycięstw z rzędu odbijajac ich od dna. Po zwolnieniu Anglika pod wodzą tymczasowego menedżera zwycięstwo nad Swansea. Debiut Puela w lidze? Wygrana 2:0 z Evertonem. Świetną wiadomością dla ligi jak i reprezentacji Anglii jest to, że jak się wydaje były menedżer Southampton chce stawiać na Demareya Graya. Potwierdzeniem tej tezy jest podpisanie przez Anglika nowego kontraktu.  Można napisać wreszcie pojawił się ktoś kto w młodym Angliku odkrył ogromne umiejętności.
Stoke w ostatniej kolejce pokonał na wyjeździe Watford. Na pewno niespodziewanie, jednak trzeba mieć na uwadze to co pisałem  w zapowiedzi poprzedniej kolejki. „Szerszenie” dużo lepiej pod względem piłkarskim prezentują się na wyjazdach. Mają tam więcej miejsca co skrzętnie wykorzystują. Nie przypadkowa jest ilość strzelonych bramek graczy Silvy u siebie i na wyjeździe. „Garncarze” skutecznie się zaryglowali, wykorzystali błąd defensywy Watfordu i wygrali 1:0. Jutro będą musieli pokazać dużo więcej. Naprzeciwko Stoke stanie zespół, który wygrał dwa mecze z rzędu. Ze świetnej strony pokazał się wspomniany wcześniej Gray, Vardy. W końcu chwalony był Mahrez dla którego Puel znalazł nową pozycję. Przed nami zacięty mecz, jednak idę w stronę „Lisów”, które mogą się dużo bardziej podobać od Stoke. Pod wodzą Puela liczę, ze znów wrócą do czołówki, a ich lokata w pierwszej połowie tabeli to będzie oczywistość.

Remis lub Leicester @1.51 Fortuna