Bournemouth – Manchester United, sobota 13:30
Propozycja: obie strzelą, 1,61 – LVBET

Bournemouth gra ofensywnie i optymistycznie. Aż w 7 kolejkach na 10 w meczach tej drużyny padło powyżej 2,5 bramek. Callum Wilson, Ryan Fraser czy David Brooks współpracują ze sobą skutecznie jak Bójka, Bajka i Brawurka w obronie Townsville. Wisienki zajmują rewelacyjną 6. pozycję i proszę sobie wyobrazić, że są w tabeli wyżej niż United. W meczu z Fulham Eddie Howe niespodziewanie odstąpił od ostatnio częstego 4-4-2 i postawił na wahadła, a lewy wahadłowy Charlie Daniels nabiegał się jak facet w sklepie, którego baba wysyła samego na duże zakupy. Howe może powtórzyć ten skuteczny manewr. Manchester United ograł Everton, jednak pod koniec dał się zdominować. Widać było jednak pewną poprawę w ich grze – zdarzyły się co prawda błędy w defensywie, ale i luz, agresja, wygrane pojedynki, bardzo dobry Lindelof, wzajemne wsparcie i szczególnie w pierwszej połowie dobrze się to oglądało, a wygranym ostatnich tygodni jest Anthony Martial, zdobywca czterech goli w czterech ostatnich meczach i jedyny, na którego patrzy się w tej słabiutkiej ostatnio ofensywie z przyjemnością. Francuz powinien pokręcić też dryblasami z Bournemouth.

 

West Ham – Burnley, sobota 16:00
Propozycja: West Ham wygra, 1,78 – Fortuna, LVBET

Pisałem niedawno o tym, że West Ham wraca na właściwe tory, kiedy rozprawił się w pięknym stylu z Manchesterem United. Od trzech meczów jednak pechowo się zaciął. Najpierw trochę niefarta z Brighton (bo były 2-3 świetne okazje), potem byli lepsi od Tottenhamu, który oddał dwa celne strzały i wywiózł 1:0, a w ostatniej kolejce czerwona kartka Marka Noble’a w 38. minucie ustawiła mecz. Bronili jednak świetnie, dostając dopiero w końcówce gola po rykoszecie. Co jest jednak istotne – Młoty poprawiły grę w defensywie. W ostatnich 5 meczach stracili 4 bramki. Issa Diop i Fabian Balbuena są zgranym duetem stoperów, do tego świetną robotę na ŚPD robi Declan Rice. West Ham przyzwyczaił nas do tego, że w obronie tańczy jak pijany student, dlatego dziwny to obrazek widzieć u nich taką dyscyplinę. Gorzej ma się sprawa w ataku, ale Burnley to w tej chwili według mnie najgorsza drużyna oprócz Newcastle. Chelsea bez Hazarda wręcz ich ośmieszyła, podobnie wcześniej Manchester City, a przecież jeszcze sezon temu potrafili postawić mur najlepszym. Teraz raczej rozkładają nogi, dlatego nie ma lepszego rywala na przełamanie dla Młotów.

 

Newcastle – Watford, sobota 16:00
Propozycja: under 2,5 bramek, 1,66 – LVBET

Chyba nie ma lepszego typu na mecz, w którym jedna drużyna gra kompletną padakę z przodu, natomiast jest dość dobrze zorganizowana na tyłach, a druga to killer, który może nie napiera i nie gniecie rywala, ale jest bardzo skuteczny i wyrachowany, a także dobrze poukładany w obronie. Spodziewać się tu gradu goli, to jak wyjść sobie, powiedzmy takiego 27 lipca, o północy na dwór i liczyć na fajerwerki z okazji nadchodzącego 28 lipca. Istnieje raczej minimalne prawdopodobiestwo, że akurat jakiś pijany debil je wtedy odpali. Jeśli Szerszenie strzelą bramkę, to będą się raczej starać spokojnie to kontrolować, jak po drugim golu z Huddersfield, gdzie nawet oddali przeciwnikowi inicjatywę, ale nie pozwolili im na zdobycie bramki. Podobnie ma się sprawa z Newcastle, które tylko jeden raz prowadziło w tym sezonie i to 2:0 na Old Trafford. Drugą połowę jednak zagrali tam bardzo słabą. Spójrzmy na statystyki – Watford ostatnio 3 na 5 poniżej 2,5, Newcastle z kolei 4 na 5. To taki mecz, w którym jeden gol może przesądzić o zwycięstwie.

 

Cardiff – Leicester, sobota 16:00
Propozycja: wygrana Leicester, 2,20 – Fortuna

Leicester jest w tej chwili w żałobie po tym, jak rozbił się śmigłowiec Vihaia Srivaddhanapraby. Kondolencje dla klubu spływały z całego świata, a piłkarze w emocjonalny sposób żegnali się z właścicielem w social mediach. Uczczono też pamięć Vihaia, kładąc wieniec na środku boiska. W tej kolejce Leicester City zmierzy się z Cardiff i będą chcieli oddać sportowy hołd zmarłemu właścicielowi, choć na pewno trudno pozbierać myśli po takiej tragedii. Nie wiadomo jakim cudem Cardiff zdobyło bramkę z Liverpoolem, ponieważ postawili dziurawe zasieki na własnej połowie, a na żołnierzy z Liverpoolu ich tajną bronią było rzucanie kulkami z papieru. Zaprezentowali się naprawdę żałośnie i jest to jeden z głównych kandydatów do spadku z Premier League. Leicester z trudem przebiło mur West Hamu, ale z Cardiff powinno pójść łatwiej, szczególnie, że na obronie gra tam Sol Bamba, który w każdym meczu tylko przebiera się za piłkarza.

 

Arsenal – Liverpool, sobota 18:30
Propozycja: over 2,5 bramek, 1,54 – Fortuna

Worek z napisem Arsenal vs Liverpool zawsze w środku ma mnóstwo bramek. W poprzednim pojedynku wyciągnęliśmy sześć, wcześniej dwa razy po cztery, a jeszcze wcześniej siedem. W 10 ostatnich starciach tych ekip aż 9 razy padł typ powyżej 2,5 goli. Pamiętamy, jak Kanonierzy w niedawnym meczu z LFC w pięć minut walnęli aż trzy bramki. Ostatnio z The Reds wygrali 7 spotkań temu. Dopiero w poprzedniej kolejce stracili fantastyczną serię 11 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Podopieczni Emery’ego grali w tygodniu z Blackpool, jednak trener wystawił prawie całą jedenastkę rezerwowych. W ofensywie iskrzy, co było widać w genialnych akcjach z Leicester. Szczególnie trafienie Aubameyanga wzbudziło zachwyt na całym świecie. Liverpool z Cardif był jak bokser wagi ciężkiej w walce z dresikiem z gimbazy. Jeśli tu nie padnie dużo bramek, to będzie to naprawdę nietypowe i rzadkie spotkanie tych drużyn, bo to prawie nigdy się nie zdarza, ale i białego kruka można czasami spotkać.
Arsenal 3-3 Liverpool
Liverpool 4-0 Arsenal
Liverpool 3-1 Arsenal
Arsenal 3-4 Liverpool
Liverpool 3-3 Arsenal

 

Wolves – Tottenham, sobota 20:45
Propozycja: obie strzelą, 1,73 – Fortuna, LVBET

Wolverhampton jest drużyną nieprzewidywalną. Zatrzymali w tym sezonie na Molineux Manchester City, a teraz przyjeżdża tam będący raczej w kiepskiej formie Tottenham. Z tym, że bolid Wolves również stracił na szybkości, a i pojawiły się kraksy. Beniaminek Premier League w ostatnich dwóch meczach tłukł głową o drzwi antywłamaniowe. Nie zdobyli gola ani z Watfordem, ani z Brighton – czyli z dwiema ekipami, które tu kilka razy chwaliłem za defensywę. 25 strzałów z Brighton (1-7 w celnych, rywal wygrał mecz 1:0) jak krew w piach. Podopieczni Nuno Espirito Santo jednak nie kalkulują, a są konsekwentni w swojej grze. Jeśli Tottenham ostatnio wygrywa, to w męczarniach. Manchester City na kartoflisku Wembley nie zagrał porywająco, a mimo to unaocznił pewne braki w grze Kogutów. The Citizens w pełni zdominowali rywala, powinni zamknąć mecz na 2:0, ale tego nie zrobili i podopieczni Pochettino doszli do głosu w końcówce. Ostatnie 15 minut napawa optymizmem. Lamela strasznie dał ciała, bo wręcz musiał zapewnić remis, a fatalnie spudłował. Powinniśmy tu być świadkami dobrych okazji bramkowych z obu stron.

 

Niedziela:

Manchester City – Southampton, niedziela 16:00
Propozycja: Obie strzelą – NIE, 1,65 – Totolotek

Do Southampton idealnie pasuje określenie „bezjajeczny”. W ostatniej analizie napisałem, że w meczu Świętych z Newcastle obie ekipy nie mogą przegrać. Okazało się, że jednak mogą. Wybrałem akurat to spotkanie w sobotę o 16:00 i trudno policzyć, ile razy zdarzyło mi się ziewnąć z nudów. Niby dominacja Southamptonu, ale kąsał nieporadne jak jakiś pijany komar. 0:0 po jakże beznadziejnym spotkaniu i 90 minut zmarnowanego życia. Danny Ings się zaciął, to i cała ofensywa nic nie potrafi zrobić. Granie cały czas skrzydłami do oporu jest bardzo schematyczne. Ederson zachował czyste konto w sześciu ostatnich meczach w lidze. Ostatnią bramkę strzelił mu DeAndre Yedlin 1 września. Na rewelację sezonu w ekipie The Citizens wyrasta Aymeric Laporte, który zapewnia w defensywie dużą pewność i stabilizację. Southampton za to nie strzelił bramki od pięciu spotkań w lidze, więc niby dlaczego miałby to zrobić z najlepszą ligową defensywą?

 

Chelsea – Crystal Palace, niedziela 17:00
Propozycja: Chelsea – do przerwy, 1,69 – LVBET

Akurat w tych derbach nigdy nie pada więcej niż trzy bramki. Orły w ostatnich latach potrafiły dwa razy pokonać Chelsea na Stamford Bridge 2:1. The Blues od jakiegoś czasu lubią schodzić do szatni z uśmiechem. Tak było z Southamptonem, Burnley czy też w zremisowanych ostatecznie starciach z Liverpoolem czy Manchesterem United. W każdym z nich podopieczni The Blues z podniesioną głową wchodzili do swojej szatni, prowadząc 1:0. Ekipa Crystal Palace akurat przerwała świetną passę Arsenalu, remisując 2:2, ale trzeba pamiętać, że obie bramki zdobyła z rzutów karnych po niepotrzebnych faulach Mustafiego i Xhaki. W Chelsea zasłużone laury i pochwały zbiera Ross Barkley, który świetnie prowadził grę The Blues pod nieobecność Edena Hazarda. Chelsea dość niespodziewanie już w pierwszym sezonie Sarriego staje się poważnym kandydatem do walki o mistrzostwo.

Autor: Patryk Idasiak [Twitter]