4. kolejka Bundesligi to przede wszystkim sobotnie starcie Schalke z Bayernem. Choć po ostatniej niesamowitej kolejce, w której 10/10 meczów zakończyło się BTTS’em, czyli wszystkie 20 zespołów zdobywało gola, na pewno można się spodziewać fajnych emocji po każdym ze spotkań. Obok Hoffenheim vs Borussia nie można przejść obojętnym!

SOBOTA:

TSG Hoffenheim – Borussia Dortmund, godzina 15:30
Propozycja: Obie drużyny strzelą (1,51)

Dwóch trenerów preferujących ofensywny styl gry i dwa zespoły starające się w pierwszej kolejności myśleć o strzeleniu gola, a dopiero potem o bronieniu dostępu do własnej bramki. Wiele o sposobie gry tych drużyn świadczą zresztą statystyki: w trzech dotychczasowych spotkaniach Borussii padały średnio trzy gole na mecz, zaś konfrontacje z udziałem Hoffenheim przyniosły średnią blisko czterech goli na mecz. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro zarówno Julian Nagelsmann, jak i Lucien Favre wpajają piłkarzom by ci starali się grać wysokim i agresywnym pressingiem, a odebrane piłki jak najszybciej przenosić pod bramkę przeciwnika i próbować zamienić na strzały w światło bramki. W ośmiu bezpośrednich spotkaniach za każdym razem oba zespoły trafiały do siatki.

 

VfL Wolfsburg – SC Freiburg, godzina 15:30
Propozycja: Wolfsburg wygra (1,74)

Zaskakująco dobrze rozpoczęli ten sezon piłkarze Bruno Labbadii, a przecież jeszcze kilka tygodni temu w barażach walczyli o utrzymanie w Bundeslidze. W tym sezonie nie przegrali jednak jeszcze meczu i mają za sobą zwycięstwa 2:1 Schalke oraz 3:1 z Bayerem Leverkusen. W ostatniej kolejce zremisowali natomiast 2:2 z Herthą BSC. Na przeciwległym biegunie jest za to Freiburg, który w dorobku ma tylko wywalczony przed tygodniem po remisie 3:3 ze Stuttgartem punkt. Takie położenie klubu z południa niespecjalnie jednak dziwi – w kadrze zespołu Christiana Streicha nie ma wybitnych indywidualności, a i samemu zespołowi brakuje jakości. Przede wszystkim w kiepskiej formie jest drugi strzelec poprzedniego sezonu, Nils Petersen. Niemiec zakończone w maju rozgrywki skończył z 15 golami w dorobku. Teraz, po 270 minutach spędzonych na boisku, ma na koncie zero bramek. Koniec końców niewiele argumentów przemawia za tym, by goście mieli w sobotę ugrać cokolwiek na Volkswagen Arena, a jedyna nadzieja w tym, że niespodziewanie błyśnie któryś z zawodników (jak Jerome Gondorf przed tygodniem). Zespołowo bowiem znacznie mocniejsze są „Wilki”.

 

Schalke 04 – Bayern Monachium, godzina 18:30
Propozycja: powyżej 2,5 gola (1,67)

W teorii mecz na szczycie, bo przecież wicemistrz Niemiec będzie gościł przed własną publicznością urzędującego od kilku lat mistrza. W praktyce jednak nikt nie ma wątpliwości, że zdecydowanym faworytem są monachijczycy i to nawet mimo licznych kontuzji w zespole (Coman, Tolisso, Rafinha) oraz faktu, że mieli o jeden dzień na odpoczynek mniej przez wyjazd na mecz Ligi Mistrzów do Lizbony. Zwłaszcza że piłkarze Domenico Tedesco katastrofalnie zainaugurowali sezon – w trzech meczach nie zdobyli nawet punktu i po porażkach 1:2 z Wolfsburgiem, 0:2 z Herthą i 1:2 z Borussią Moenchengladbach zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Jeśli jednak kibice S04 chcieliby szukać pozytywów to powinni wrócić pamięcią do wtorkowego meczu z Porto w Lidze Mistrzów. Po pierwszej, dość przeciętnej połowie, Schalke po zmianie stron wyglądało już znacznie lepiej – zagrało z pasją, właściwą agresją i zaangażowaniem. Ostatecznie mecz skończył się remisem 1:1, choć w dużej mierze wskutek fatalnej decyzji arbitra, który przyznał niezasłużony rzut karny gościom. W sobotę wicemistrzowie Niemiec zrobią wszystko, by przełamać fatalną serię, zwłaszcza w starciu z tak renomowanym przeciwnikiem. Wszystko wskazuje więc na to, że gospodarze nie będą skupiali się tylko na bronieniu dostępu do własnej bramki, co może poskutkować kilkoma golami.

 

NIEDZIELA:

Bayer Leverkusen – FSV Mainz, godzina 15:30
Propozycja: obie drużyny strzelą gola (1,68)

W poprzednim sezonie Bayer otarł się o awans do Ligi Mistrzów, a latem działacze zdołali utrzymać kręgosłup zespołu. Tym bardziej niezrozumiała jest aktualna forma zespołu, który przegrał wszystkie dotychczasowe mecze ligowe – 0:2 z Borussią Moenchengladbach, 1:3 z Wolfsburgiem i 1:3 z Bayernem Monachium. Światełkiem w tunelu jest jednak czwartkowy triumf nad Łudogorcem Razgrad w Lidze Europy i to nawet mimo prowadzenia gospodarzy już 2:0 (ostatecznie skończyło się na 3:2 dla Bayeru). „Aptekarze” dysponują w pierwszej kolejności ogromną siłą ofensywną i jeśli w odpowiedni sposób w końcu ją wykorzystają, to mogą zacząć wychodzić z kryzysu. Julian Brandt, Leon Bailey, Kai Havertz czy Kevin Volland – każdy z tych piłkarzy potrafi w pojedynkę przesądzić o losach spotkania, a jednocześnie biorąc pod uwagę problemy z chwiejnie grającą obroną oraz dobrą dyspozycję Mainz w tym sezonie (siedem punktów w trzech meczach, w tym zwycięstwa 2:1 z Augsburgiem i 1:0 ze Stuttgartem), można spodziewać się na BayArena kilku goli. Zwłaszcza że według niemieckich mediów trener Heiko Herrlich jest już postawiony pod ścianą i każda kolejna wpadka może pozbawić go pracy.

 

Eintracht Frankfurt – RB Lipsk, godzina 18:00
Propozycja: Eintracht wygra lub zremisuje (1,64)

„Orły” z Frankfurtu stały się ofiarami własnych sukcesów – po wyśmienitym sezonie spuentowanym zdobyciem Pucharu Niemiec, z klubu odszedł architekt tego osiągnięcia, czyli trener Niko Kovac, a także kilku piłkarzy. Działacze zatrudnili nowego szkoleniowca, Adolfa Huettera, który od nowa musi budować zespół. Na początku sezon nie ustrzegł się wpadek, bo pomijając blamaż w starciu o Superpuchar z Bayernem, frankfurtczycy przegrali też 1:2 z Werderem i 1:3 z Borussią. W starciu z BVB wyglądali jednak całkiem nieźle – przez długi czas bardzo konsekwentnie odpierali ataki gospodarzy i dopiero w końcówce stracili dwie decydujące bramki. Teraz czeka ich mecz z Lipskiem, który z czterema punktami w dorobku zajmuje 10. miejsce w tabeli. Zawodnicy Ralfa Rangnicka mają jednak ogromne problemy z punktowaniem, co potwierdził nie tylko ligowy remis 1:1 z Fortuną czy blamaż 1:4 w Dortmundzie. Również w czwartek w meczu Ligi Europy RasenBallSport uległ 2:3 rywalowi z Salzburga. Eintracht zaś pokonał niespodziewanie na Stade Velodrome 2:1 Marsylię, czyli finalistę LE z ubiegłego sezonu. Wydaje się, że zespół Huettera powoli się rozkręca, a w niedzielę będzie miał także sporty atut w postaci gry na własnym obiekcie.

Autor: Marcin Borzęcki – Obserwuj na Twitterze