Podobno istnieją trzy typy niezwykłego pecha:
– zgubienie kuponu z trafioną szóstką w Dużego Lotka
– rozbicie siatki pełnej zimnego piwka idąc na grilla
– granie przez 80 minut meczu u siebie w przewadze jednego zawodnika i zremisowanie meczu 1:1
Twierdza w Madrycie
Tak jest, takiego wyczynu dokonał Arsenal w ubiegły czwartek. Po „popisie” Sime Vrsaljko, który zdobył 2 żółte kartki w ciągu pierwszych 10-ciu minut spotkania, zawodnicy Arsenalu nie potrafili wcisnąć osłabionemu rywalowi kilku bramek, gwarantujących dogodną przewagę na arcy-ultra-mega-hiper-extra trudnym terenie w meczu rewanżowym w Madrycie! Arsene Wenger i spółka, wybierze się na rewanż na Wanda Metrapolitano w Madrycie na którym Atletico:
– doznało w tym sezonie jedynie 2 porażek we wszystkich rozgrywkach (1:2 z Sevillą w Copa del Rey i 1:2 z Chelsea w Champions League)
– w 12 ostatnich spotkaniach nie przegrało ani razu (11 zwycięstw; 1 remis)
– w 11 ostatnich meczach nie straciło gola!!! (ponad 1000 minut)
Patrząc na powyższe statystyki można uznać, że jedyna ofensywa zdolna sprawić kłopoty i przełamać obronę zespołu Diego Simeone, powinna składać się z Cristiano Ronaldo, Leo Messiego oraz Grzegorza Piesio.
Niestety do Madrytu nie wybiera się trójka wyżej wymienionych internacjonałów, a jedynie Arsenal, który w meczach wyjazdowych radzi sobie źle, fatalnie, kiepsko a z pewnością niewystarczająco żeby móc przed meczem zdobyć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo u bukmacherów, 3 wygrane, 5 remisów i aż 7 porażek w 15 ostatnich meczach, bilans 19:22 – niby różnica niewielka, a jednak punktów tak niewiele. Jedynym pocieszeniem dla kibiców Arsenalu jest fakt, że zdobyli przynajmniej jednego gola w 12 z 15 tych spotkań. Ale czy obrona Ostersunds lub Crystal Palace może się równać z defensywą Atletico? Wątpliwe.
Absencje
Diego Simeone nadal będzie miał problem z bokami obrony. Występ Filipe Luisa i Juanfrana jest dosyć wątpliwy, do tego swoim „wyczynem” nie ułatwił zadania Vrsaljko, wobec czego, jeśli do Juanfrana nie zajrzy po drodze na mecz żaden znany uzdrowiciel jak np. Harry z Tybetu, z dużą dozą prawdopodobieństwa na prawej obronie wyjdzie Thomas Partey. Odpoczywający w weekend Griezmann, Gimenez, Oblak i Saul są naturalnie przewidziani do gry w pierwszym składzie.
W Arsenalu zabraknie jedynie Elneny’ego, Cazorli oraz Aubameyanga. Występ Iwobiego i Kolasinaca wątpliwy ale możliwy. Arsene Wenger otrzymał prezent od losu w postaci szybszego ozdrowienia Henrikha Mkhitaryana. Do pierwszego składu po weekendowym odpoczynku powrócą Wilshere, Ramsey, Lacazette, Monreal, Koscielny i Mustafi.
Podsumowując, w ostatnich trzech meczach Atletico zanotowany został wynik under 2.5 gola, z drugiej strony Arsenal jest niepokonany w 5 ostatnich spotkaniach Ligi Europejskiej i często strzela minimum 1 gola w meczach wyjazdowych, lecz drużynie Wengera potrzebny będzie zaistnienie przynajmniej trzech cudów aby awansować do finału:
Cud nr 1: strzelić gola
Cud nr 2: nie przegrać
Cud nr 3: nauczyć się wygrywać cierpieniem lepiej niż Atletico
Jaka będzie nasza propozycja zainwestowania pieniążków? Oczywiście zimne piwo razy cztery – to ta mniej ryzykowna propozycja. Nieco odważniejsza – Wygrana Atletico do zera @ 2,70. Liczymy na typowe Los Rojiblancos i ich 1:0 albo 2:0.
Na koniec mała ciekawostka.
Thomas: „Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale instynkt Simeone nigdy nie zawodzi. Dzień przed meczem w Londynie trenowaliśmy sytuację gry 10 na 11. Cholo powtarzał, że możemy kończyć mecz w osłabieniu, więc trzeba być przygotowanym”