Fulham – Bournemouth, sobota 16:00
Propozycja: powyżej 2,5 bramek, kurs 1,55 – Fortuna

Zdecydowanie najgorsza defensywa Fulham w takim tempie idzie na rekord Premier League. 25 bramek straconych w 9 spotkaniach. Derby County w sezonie 2007/08 straciło ich 89 i wygrało tylko jeden mecz. Fulham jedno zwycięstwo już odniosło, ale witają wszystkich chlebem i solą, dobrą wódką, barszczykiem z uszkami, kotletem panierowanym z frytkami i kompletem surówek, karpatką, sernikiem, okolicznościowym tortem, kompotem z malin i pieczonym dzikiem z rusztu, czy to u siebie, czy na wyjeździe. Każdy wchodzi na połowę londyńczyków i częstuje się, czym chata bogata. Oczywiście to niemożliwe, ale biorąc pod uwagę, że będą do końca sezonu tracić tak bramki, to uzbierają ich ponad stówę. Są w strefie spadkowej, tracą gole, ale i strzelają – aż 9 zespołów w lidze ma mniej trafień. W 7 na 9 ich meczów w Premier League padł over 2,5 bramek. Wisienki są za to małą rewelacją tego sezonu. Cztery gole wbite Leicester, tyle samo z Watfordem, górna część tabeli i Ryan Fraser, który z pewnością będzie chciał dorzucić kolejne liczby do czterech goli i czterech asyst we wszystkich rozgrywkach.

 

Southampton – Newcastle, sobota 16:00
Propozycja: Southampton wygra, kurs 2,11

Można powiedzieć, że to starcie dwóch bezjajecznych zespołów. Nie oszukujmy się – nikt neutralny na świecie nie obejrzy tego meczu. Obie ekipy są bez zwycięstwa od pięciu spotkań, Newcastle bez wygranej w ogóle w tym sezonie. Tyle, że Southampton oddał aż 124 strzały na bramkę rywali, a to ledwie o dwa mniej niż Liverpool. Sroki są fatalne, praktycznie nie da się patrzeć na ich toporną grę, nie zabłysnęli chyba w żadnym spotkaniu. Trudno tam też kogokolwiek wyróżnić oprócz golkipera. Ewentualnie Jonjo Shelveya, który jako jedyny próbuje cokolwiek dobrego tam zdziałać. Podopieczni Beniteza to idealny team na przełamanie, mimo że Mark Hughes chyba też nie ma pomysłu na kolejny trudny sezon dla Southamptonu. Święci przez cztery mecze z rzędu nie zdobyli bramki, jeśli nie zdobędą jej także z Newcastle, to z coraz większą śmiałością przypuszczam, że mogą i w tym sezonie bić się na śmierć i życie o utrzymanie w Premier League. Nie da się postawić, że obie ekipy przegrają, dlatego w pojedynku „gigantów” stawiam jednak na Southampton.

 

Watford – Huddersfield, sobota 16:00
Propozycja: wygrana Watfordu, kurs 1,75 – LVBET

W meczu z Wolverhampton wreszcie wrócił ten Watford, który zachwycał nas zbalansowaną grą w defensywie i ofensywie. Podopieczni Javiego Gracy pozwolili przeciwnikowi na tylko jeden celny strzał i to na Molineux, gdzie Wilki zazwyczaj narzucają swój styl i napierają, ile sił. Do tego Watford to wielkie i silne chłopy, takie na remont chałupy, to mają się bać słabiuteńkiego Huddersfield? Szerszenie to drużyna serii – albo piją ciągiem z radości, albo upijają się ciągiem ze smutku. A skoro wywalczyli trzy punkty na niezdobytym dotychczas terenie, to znaczy, że wrócili na zwycięską ścieżkę. Po raz kolejny powtarzam, że Huddersfield jest głównym kandydatem do spadku i choć potrafili zdominować Burnley czy nawet świetnie zagrać z Liverpoolem, to nie przełożyło się to na pierwsze zwycięstwo. Do tego David Wagner musi zestawiać obronę bez najważniejszego transferu w tym sezonie – Terence’a Kongolo. Teriery dużo podają, ale oddają mało strzałów. Zdziwię się, jeśli pierwszą wygraną odniosą na Vicarage Road.

 

Liverpool – Cardiff, sobota 16:00
Propozycja: poniżej 4,5 bramek, kurs 1,52 – Totolotek

Liverpool nastrzelał się dopiero ostatnio w Lidze Mistrzów. Wcześniej było kilka spotkań, na których można było zasnąć. Tak! Naprawdę można było zasnąć na meczu Liverpoolu! Wystarczy wspomnieć o wymęczonych punktach z Huddersfield, gdzie zwyciężyli 1:0, przy ledwie dwóch strzałach celnych. Co to był za dziadowski mecz… Na Anfield będą chcieli dać popis swoim kibicom, ale Cardiff jest w niezłej formie. Zagrali naprawdę znakomite spotkanie z Fulham, gdzie całkowicie oddali posiadanie piłki rywalowi, mimo to tworząc aż ponad 20 okazji bramkowych, między innymi po świetnych kontrach. Z Liverpoolem nie będą grać z kontry tak odważnie, ale w trzech ostatnich spotkaniach zagrali dobrze i choć przegrali dwukrotnie, to rywale z Burnley trafili wszystko, co mieli, a Tottenham nie potrafił podwyższyć prowadzenia, grając przez pół godziny w 11 na 10. Salah zapewne kilka razy będzie próbował zagrozić bramce Etheridge’a, ale nie przypuszczam, by Liverpool zmiażdżył rywala 5 czy 6 do zera.

 

Crystal Palace – Arsenal, niedziela 14:30
Propozycja: obie strzelą, kurs 1,56 – LVBET

Pamiętacie 18 meczów z rzedu wygranych przez Manchester City? Serię na Selhust Park przerwała właśnie drużyna Crystal Palace. Arsenal ma w tej chwili 11 zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach, a Orły chrapkę na przerwanie kolejnej bardzo ładnej serii. Kanonierzy są zabójczo skuteczni. W liczbie strzałów zajmują zaledwie 10. pozycję, natomiast Lacazette czy Aubameyang prawie zawsze którąś z okazji wykorzystają. Nie polecałbym dawać dziecka pod opiekę żadnego z pary Sokratis-Mustafi, bo na pewno by go nie upilnowali. A i ostatnio Holding kopał się po czole gumowcem, przebijając nawet obu kolegów. Fani płaczą za kontuzjowanym Koscielnym, który jest jaki jest, ale to chyba najlepszy stoper Kanonierów w kilku ostatnich latach. Furorę w Crystal Palace robi za to… prawy obrońca Wan-Bissaka. 20-latkiem zachwycają się fani Premier League i warto zwrócić na chłopaka uwagę. Jakby to powiedział Adam Nawałka – potrafi grać zarówno w dewenzywie jak i w owenzywie. Ostatnie 8 meczów tych drużyn to 6 razy typ BTS. Tak też stawiamy tym razem.

 

Burnley – Chelsea, niedziela 14:30
Propozycja: Chelsea wygra z handicapem (-1), kurs: 1,95 – Fortuna

Tylko Fulham gra w obronie gorzej od Burnley. Podopieczni Seana Dyche’a wyłapali ostatnio na twarz pięć mocnych sierpowych od Manchesteru City, a mogą dziękować, że nie było ich więcej. Stawili opór mniejszy niż szwagier przy odmawianiu alkoholu. Większość punktów zdobyli na wielkim farcie, zagrali ledwie jedno dobre spotkanie w lidze. W poprzednich rozgrywkach sensacyjnie ograli ówczesnego mistrza, jakim była Chelsea w pierwszej kolejce i to na Stamford Bridge. Nikt się tego nie spodziewał. W tym sezonie The Blues są niepokonani w Premier League i trudno przypuszczać, żeby do gardeł dobrała im się słabiutka drużyna Burnley, nawet jeśli na ławce miałby zasiąść zmagający się z urazem Eden Hazard. Sarri całkowicie odmienił styl gry londyńczyków. Najczęściej podający zespół w lidze będzie próbował skruszyć mur Burnley, który w tym sezonie jest raczej cienki jak dupa węża.

 

Manchester United – Everton, niedziela 17:00
Propozycja: obie strzelą, kurs 1,78 – Fortuna

W ostatnich pięciu meczach Manchesteru United padał typ obie strzelą. Według statystyk expected goals są idealnie w środku – na 10. miejscu, jeśli chodzi o dopuszczanie rywala na stwarzanie szans pod swoją bramką. Czysto statystycznie wynika z tego, że przeciwko 9 drużynom trudniej tworzyć okazje bramkowe. Everton powinien mieć takich kilka. W trzech ostatnich spotkaniach zdominował wszystkich swoich rywali – Fulham, Leicester i Crystal Palace. W każdym z nich stworzyli co najmniej dwa razy więcej okazji do zdobycia gola. Tylko David Silva ma lepszą statystykę kluczowych podań niż Gylfi Sigurdsson. Do tego Islandczyk ma cztery gole i jedną asystę, prowadząc grę Evertonu. The Toffees na pewno postawią się Manchesterowi United, który z Juventusem zagrał jak chłopaki z 3A z 6C. W Premier League są po kapitalnym come backu z Newcastle, a ostatnio sami dali sobie wydrzeć zwycięstwo z Chelsea w doliczonym czasie.

Autor: Patryk Idasiak [Twitter]