Huddersfield – Brighton, sobota 16:00
Nasza propozycja: wygrana Huddersfield, 2,44 – Fortuna

Huddersfield wygrzebało się spod ziemi, otrzepało i nawet wyprało swoje ubrania. Punktują od trzech meczów z rzędu. Świetne w ataku pozycyjnym Wolverhampton miało olbrzymi problem z przejściem bardzo szczelnego tria Billing-Hogg-Mooy w środku pola. Ci zaliczyli mnóstwo odbiorów, przechwytów i udanych interwencji, a zdobywca dwóch bramek i lider zespołu – Aaron Mooy – zagrał najlepszy mecz w sezonie. Teriery grają nietypowym stylem – z trójką środkowych obrońców i czwórką środkowych pomocników, zagęszczając całkowicie centrum gry. Nauczyli się współpracować w tym systemie, są skuteczni i wreszcie ogląda się ich z przejemnością. Brakuje im bardzo napastnika, ale jakoś sobie radzą. Ekipa Brighton w trzech ostatnich spotkaniach zdobyła ledwie punkt, który jednak chluby nie przynosi. Nie potrafili wykorzystać ponad godziny gry w przewadze i tylko zremisowali z Leicester, i to pozwalając rywalom na kilka okazji bramkowych. Mamy tu do czynienia z typowym meczem drużyny w zwyżkowej formie z drużyną dołującą.

 

Crystal Palace – Burnley, sobota 16:00
Nasza propozycja: wygrana Crystal Palace, 1,60 – Fortuna, LVBET

Mecz dla koneserów i najprawdziwszych z prawdziwych fanów angielskiego futbolu. Burnley 6 meczów ligowych z rzędu bez wygranej, natomiast Crystal Palace jeszcze więcej, bo aż 8. Obie drużyny stoją i cierpliwie czekają na zwycięstwo, jak Janusze na otwarcie nowego lokalu z fast foodem. Orły mają jednak sporego pecha, bo w kilku zremisowanych czy przegranych meczach stwarzali szanse i grali lepiej od rywali. Na Old Trafford choćby mogli pokarać podopiecznych Mourinho. Oddali nawet o jeden strzał więcej. Trudne warunki postawili u siebie Tottenhamowi czy Arsenalowi. Z Kanonierami mieli ponad dwa razy więcej szans niż goście. Na pewno nie są tak słabi, jak sugeruje tabela. Na Selhust Park, gdzie jest najlepszy i najgłośniejszy doping w lidze, zawsze starają się grać odważnie, choć ostatnio z marnym skutkiem. Wiecznie tak być nie może, a Burnley jest akurat drużyną, która rozkłada nogi i zajmuje 1. miejsce w dopuszczaniu przeciwników do sytuacji.

 

Newcastle – West Ham, sobota 16:00
Nasza propozycja: under 2,5 bramek, 1,70 – Totolotek

Newcastle już zbyt długo wyłamuje się z własnego schematu, bo już w drugim ich meczu z rzędu padła zawrotna liczba trzech goli! Przed tą niesamowitą serią mieli jednak aż 5 na 6 meczów z wynikiem underowym i trzeba o tym pamiętać. Ostatnio przejechałem się na lodzie, pisząc, że prędzej ślimak przeprowadzi się do igloo niż w meczu Burnley vs Newcastle padną trzy gole. Rykoszet, stały fragment, no i skończyło się na 2:1. Ślimak musiał się wynieść, ale dostał gruby koc i obiecał spać w skarpetkach. Sroki wygrały trzy spotkania z rzędu i plasują się na spokojnym 13. miejscu. Trzy mecze z rzędu z over 2,5, to już byłoby niecodzienne zjawisko. Spodziewać się należy raczej nudnej gry w ping-ponga bez ścinania. West Ham jest trudny do rozgryzienia, jak stara tygodniowa kajzerka. Potrafią ograć Everton na wyjeździe czy zmiażdżyć Manchester United, ale i oddać pełną pulę punktów Brighton.

 

Southampton – Manchester United, sobota 18:30
Nasza propozycja: wygrana Manchesteru United, 1,90 – LVBET

Southampton zleciał do strefy spadkowej. 3 wygrane w 21 meczach – tak wygląda żenująca ligowa statystyka trenera Marka Hughesa. Walijczyk kombinuje z rotacjami, taktyką i ustawieniem, ale z nerwów poprzecierał już wszystkie spodnie. Choć Święci oddają sporo strzałów (aż 3. miejsce w lidze!), to mają celownik pijanych gości weselnych. Punkty na St. Marys rozdają z prędkością ulotkarza pod galerią handlową. Na własnym obiekcie wygrali w lidze ostatnio 8 meczów temu, a drugą ostatnią wygraną odnieśli aż 18 meczów temu. Kibice przychodzą na stadion z myślą: „Dzisiaj znowu nie wygramy, ale liczy się dobra zabawa”. Podopieczni Mourinho są również w kryzysie, jednak jeżeli nie poradzą sobie z drużyną, która wygrała ledwie raz w tym sezonie, kiedy dzieci zaczynały rok szkolny, to powinni odpracować po 50 godzin na sprzątaniu ulic w Manchesterze.

NIEDZIELA:

Chelsea – Fulham, niedziela 13:00
Nasza propozycja: obie drużyny strzelą, 2,05 – Fortuna

Jeśli Chelsea będzie grała w obronie tak, jak z Tottenhamem, to jedenastu zawodników Fulham z opaskami na oczach zdołałoby jakoś wturlać piłkę do bramki – z pomocą Davida Luiza oczywiście. Brazylijczyk był zamieszany we wszystkie stracone gole. The Blues uniknęli prawdopodobnie największej klęski w XXI wieku, tylko przez nieskuteczność Tottenhamu. W derbach Londynu śmiało mogło być 10:1. Chelsea została wypluta, a potem jeszcze wrzucona do śmieciarki i wywieziona na wysypisko. Pochettino, podobnie jak wcześniej Marco Silva, kompletnie odciął od gry Jorginho. Claudio Ranieri wygrał w debiucie 3:2. Mitrović dwukrotnie pokonał McCarthy’ego z Sotonu, świetnie odklejał się od obrońców w kilku akcjach. Ma już siedem bramek w Premier League. Ranieri ustawił wyżej Ryana Sessegnona, uwalniając z niego potencjał ofensywny. Młody Anglik odpłacił się dwiema asystami. A pierwszy gol w ostatnim meczu padł po takiej akcji The Cottagers, że szczena opada. Postraszą Chelsea.

 

Arsenal – Tottenham, niedziela 15:05
Nasza propozycja: obie drużyny strzelą, 1,45 – Totolotek, LVBET

Typ „obie strzelą” w meczach Arsenalu padał ostatnio sześć razy z rzędu. Kanonierzy tracili po golu z Fulham, Leicester czy Bournemouth, więc tym większe prawdopodobieństwo, że stracą co najmniej bramkę w hicie kolejki. Szczególnie przy tak mocnym Tottenhamie, który przejechał walcem po Chelsea. Nieśmiertelne, banalne i oklepane hasło „derby rządzą się swoimi prawami” pasuje jak ulał, bo nie należy tu jednoznacznie stawiać na lepszy obecnie Tottenham. Tym bardziej, że Kanonierzy nie przegrali z największym derbowym rywalem na własnym stadionie już 7 meczów z rzędu. W ostatniej ich porażce gole strzelali Nasri i Chamakh, a dla Kogutów Kaboul, Van der Vaart i Bale. To teraz pomyślcie, jak to było dawno temu. Trudno stawiać na zwycięzcę, ale i podobnie trudno uwierzyć, żebyśmy w takim hicie nie obejrzeli bramek.

 

Liverpool – Everton, niedziela 17:15
Nasza propozycja: więcej żółtych kartek Evertonu, 1,64 – LVBET

Jeśli wygrana Tottenhamu na wyjeżdzie z Arsenalem była dawno temu, to wyobraźcie sobie, że ostatnia wygrana Evertonu na Anfield miała miejsce gdzieś w prehistorii, bo w 1999 roku. The Toffees wygrali tam tak dawno temu, że Phila Fodena nie było wówczas na świecie. Co prawda The Reds są po wycieńczającym, bardzo intensywnym spotkaniu z PSG, ale i tak to gracze Evertonu powinni biegać za piłką. Niebiescy mają kompleks Anfield i automatycznie drżą im nogi. Remisy jednak udawało im się stąd wywozić i to nawet nie tak rzadko, bo 4 razy od 2011 roku. W ostatnich derbach na stadionie lokalnego rywala to oni jednak regularnie dostają więcej żółtych kartek, dlatego proponujemy właśnie taki typ. Tym bardziej, że to gorący pojedynek, a przy piłce częściej będą The Reds. A nawet jeśli jakimś przeogromnym cudem goście wygrają tu pierwszy raz od 1999 roku, to i tak powinni otrzymać więcej kartek.

 

Autor: Patryk Idasiak