Manchester City – Everton, sobota 13:30
Propozycja: under 4,5 bramek, 1,40 – Fortuna
W Manchesterze City wysypało kontuzjami, jak studentami na imprezie bez wpisowego. W środku pola zabraknie Kevina De Bruyne, Davida Silvy i najprawdopodobniej Fernandinho. Do składu wraca Sergio Aguero, stąd większe przekonanie, że bramki tu padną. Do tego Leroy Sane wyprawia cuda na lewym skrzydle. Marco Silva pokazał jednak, że niezły z niego taktyk, kiedy jako pierwszy zatrzymał Jorginho. Obywatele ponieśli pierwszą ligową porażkę na Stamford Bridge. Do 30-40 metra od bramki Kepy – deklasowali The Blues. Defensywa Chelsea jednak powinna otrzymać za ten mecz pamiątkowe medale. W meczach Evertonu pada ostatnio mniej goli niż choćby latem. The Toffees jako jedni z nielicznych potrafili w zeszłym sezonie powstrzymać walec Guardioli, a do tego nie przegrali na Etihad aż trzech ligowych meczów z rzędu. Pep będzie chciał się odkuć po porażce, ale Everton nie powinien zostać rozbity. Gramy tu skromnie, a odważniejszym proponujemy nawet under 3,5 po kursie 1,94.
Watford – Cardiff, sobota 16:00
Propozycja: wygrana Watfordu, 1,64 – LVBET
Cardiff to chyba najbardziej „prehistorycznie” grający zespół w lidze. Bardziej nawet, niż Burnley. Laga, zgranie i walimy. Laga, zgranie i walimy. Laga, zgranie i walimy. Neil Warnock jednak mógłby się tylko ironicznie uśmiechnąć na takie uwagi, bo jego drużyna zajmuje 14. miejsce w lidze. 70-letni trener wymyślił sobie prawego obrońcę na ataku i konsekwentnie na niego stawia. Wąsaty Callum Paterson ostatnio zapewnił Walijczykom trzy bardzo ważne punkty w kontekście utrzymania. Cardiff bije słabe zespoły, jak Fulham czy Southampton. W ostatnim spotkaniu Watfordu było wszystko – walka na całego, zwroty akcji, samobój, niestrzelony karny i wyrównanie w ostatniej minucie. Razem z Evertonem zafundowali fanom Premier Leagie poniedziałkowy spektakl i jeśli zaprezentują podobny poziom gry, to poradzą sobie z Cardiff. Pewnie bardzo by chcieli przełamać przykrą serię 6 meczów bez ligowej wygranej.
Tottenham – Burnley, sobota 16:00
Propozycja: Tottenham wygra z handicapem, 1,52 – LVBET
Piłkarze Burnley dostali w tym sezonie pasem po gołym tyłku od Chelsea czy Manchesteru City, a niedawno mogli sensacyjnie urwać punkty Liverpoolowi, jednak ich defensywa przypomniała sobie, że jest zbudowana z suchego piasku i zaklepana śliną, więc prowadzenie błyskawicznie stracili. Tylko Cardiff ma rzadziej piłkę od Burnley. Podopieczni Seana Dyche’a pozwolili nawet Brighton na 63% posiadania, a przecież to 17. drużyna pod względem tej statystyki w lidze – trzeba jednak oddać Burnley, że utrzymali 1:0. James Tarkowski wyrasta na superstrzelca, bo ten stoper zdobył już trzecią bramkę w lidze. Koguty rzutem na taśmę uratowały awans do 1/8 Ligi Mistrzów, remisując na Camp Nou i grając tam lepiej od rezerwowej, ale bądź co bądź – Barcelony. Powinni sobie poradzić z drugą najbardziej dziurawą obroną w Premier League.
Wolverhampton – Bournemouth, sobota 16:00
Propozycja: Wolves wygra, 1,96 – Fortuna
Do chatki Wilka ostatnio zapukały dwie ofiary: Chelsea i Newcastle. Podopieczni Nuno Espirito Santo mieli w obu tych spotkaniach sprzyjających sędziów. W pierwszym arbiter nie podyktował jedenastki za faul na Moracie, w drugim z kolei Boly pomylił piłkę nożną z KSW we własnym polu karnym – nie było ani jedenastki, ani czerwonej kartki, która wyrównałaby szanse 10 vs 10. Był za to wściekły Rafa Benitez, na głowie którego można było wręcz zagotować sobie wodę na herbatę. Wolves dołożyło w 94. minucie bramkę na 2:1. Bournemouth ogromnie rozczarowało. Postawili się Liverpoolowi, jak pijana nastolatka na baletach. Mało było tej ich radosnej, ochoczej i kreatywnej gry z przodu. Pod znakiem zapytania stoi występ Calluma Wilsona – najważniejszego gracza Wisienek, który ma aż 8 bramek i 5 asyst w tym sezonie. Wolverhampton skorzystał z pomocy sędziów, ale złapał mocny wiatr w żagle.
Fulham – West Ham, sobota 18:30
Propozycja: over 2,5 bramek, 1,66 – Fortuna
West Ham ostatnio lubi strzelać sporo bramek. Trzy kolejne spotkania i w każdym pakowali do siatki po trzy sztuki, zdobywając do tego komplet punktów. Chicharito w tych meczach zdobył trzy bramki i godnie zastępuje kontuzjowanego Arnautovicia. Młoty zmierzą się z najgorszą defensywą w lidze, która straciła aż 40 goli. Trudniej trafić autem do garażu niż strzelić bramkę The Cottagers. Claudio Ranieri dłubie w drewnie, jak cierpliwy rzeźbiarz. Kombinuje, jak może – wymienia boki obrony, gra Chambersem na ŚPD, wyżej ustawia Sessegnona, ale i tak nie mogą wydostać się z ostatniej pozycji. Nawet Manchester United, który na Old Trafford wygrywa z handicapem mniej więcej tak często, jak jest wesele w rodzinie – ograł ich 4:1. West Ham złapał pewność siebie i ze śmiałością zaatakuje kasztanową defensywę, ale musi uważać na zawsze groźnych Schurrle, Sessegnona czy silnego Mitrovicia.
Southampton – Arsenal, niedziela 14:30
Propozycja: obie strzelą, 1,50 – Totolotek
W Southampton efekt nowej miotły jeszcze nie zadziałał, ale teraz jest dobra okazja na pobudzenie zespołu – takim mogłaby być potencjalna wygrana z niepokonanym we wszystkich rozgrywkach aż od 22 meczów z rzędu Arsenalem. Cuda to jednak dopiero za kilkanaście dni, w popularnej kolędzie, w której klękają bydlęta. Przedostatni w tabeli Święci wygrali w tym sezonie ledwie jeden mecz ligowy. Ralph Hasenhüttl odkurzył Jana Bednarka, zmienił ustawienie, ale popełnił olbrzymi błąd – zaufał Vestergaardowi, któremu najprawdopodobniej uciekłaby nawet rodzina żółwi i Southampton stracił jedyną bramkę w spotkaniu z Cardiff. W ostatnich pięciu meczach – w czterech potrafili zdobyć gola – z Tottenhamem, Manchesterem United czy Watfordem, a więc nie z drużynami z dna tabeli. Również kilka okazji powinni stworzyć z Arsenalem, gdzie prawdopodobnie do końca sezonu wypadł ważny stoper – Rob Holding.
Brighton – Chelsea, niedziela 14:30
Propozycja: wygrana Chelsea, 1,45 – Fortuna
Chelsea po takim wielkim zwycięstwie z Manchesterem City po prostu nie może się zatrzymać na drużynie, którą sezon temu dwa razy spokojnie ograli. Brighton punktuje nieźle, ale ma też ostatnio szczęście – czerwona kartka dla Huddersfield, która pozwoliła im ograć ten zespół, wykorzystując przewagę, następnie wielki tryumf w derbach M23, gdzie w 10 załatwili rywali, trafiając, co się tylko dało, a nawet jeszcze więcej. Kibice na Falmer Stadium pewnie przekonają się, na czym polega Sarriball, ponieważ ich ulubieńcy należą w lidze do tych, którzy najbardziej pozwalają rywalom grać w piłkę. The Blues powinni stąd wywieźć trzy punkty, jeśli dostaną pozwolenie na swobodną wymianę podań.
Liverpool – Manchester United, niedziela 17:00
Propozycja: obie drużyny strzelą, 1,74 – Fortuna
Choć Manchester United to ostatnio raczej stara i zardzewiała maszyna, to marka tego zespołu wciąż sprawia, że będziemy się elektryzować ich starciem z liderującym Liverpoolem. Bardzo ciekawe jest to, że The Reds nie cierpią grać z Diabłami, nawet jeśli ci nie są już tak mocni. Dość powiedzieć, że Liverpool nie wygrał z United aż ośmiu (!) meczów z rzędu w Premier League. Mourinho dwa razy przyjeżdżał i wywoził z Anfield Road 0:0. Dziś jednak nie ma na tyle szczelnej defensywy, żeby z taką jakością zamurować dostęp do bramki. Alisson zachował aż 10 czystych kont, natomiast De Gea zaledwie dwa. Podopieczni Kloppa nie powinni się jednak oszczędzać. Mają okazję sprać chyba najsłabszy od lat Manchester, będąc jednocześnie najlepszym od lat Liverpoolem. Popularne Derby Anglii zapowiadają się ofensywniej niż w ostatnich latach.