Trudno o lepszy przykład tego, jak przewrotne potrafi być życie piłkarza i jak dramat jednego staje się życiową szansą dla drugiego. Adrian jeszcze niedawno nie miał klubu, a dziś mówi o nim cały piłkarski świat.

10 dni temu hiszpański bramkarz podpisał kontrakt z Liverpoolem. Postawiono przed nim proste zadanie – bycie zmiennikiem, jak się wydawało niezniszczalnego, Alissona. Brazylijczyk nabawił się jednak kontuzji w ligowym meczu z Norwich i czeka go kilka tygodni przerwy. Do bramki awaryjnie wskoczył więc Adrian, który wyszedł w pierwszym składzie także w spotkaniu Superpucharu Europy przeciwko Chelsea.

I został bohaterem konkursu rzutów karnych, który konieczny był do wyłonienia zwycięskiej drużyny. Przez pięć serii piłkarze obu drużyn byli bezbłędni, ale strzał z jedenastu metrów młodego napastnika „The Blues”, Tammy’ego Abrahama obronił Adrian i zapewnił Liverpoolowi wygraną.

Dziś nazwisko Hiszpana przewija się w największych tytułach w Europie. „Od bezrobocia do chwały” – napisali dziennikarze AS-a. „Nowy bohater Liverpoolu” – dodała Marca. Wszyscy mówią o gościu, który, jak się wydawało, zajmie miejsce Simona Mignoleta na ławce rezerwowych stadionu Anfield i na tym skończy się jego rola w Liverpoolu.

Jeszcze kilkanaście dni temu Adrian trenował indywidualnie w Sewilli, czekając na telefon od agenta. Jeszcze w poprzednim sezonie pełnił rolę zmiennika Łukasza Fabiańskiego w West Hamie United… Co dalej? Do końca roku wygryzie Davida de Geę w reprezentacji Hiszpanii? ? No dobra, dobra, może troszkę przesadziliśmy!

 Zawód: Typer | #CiekawoZTka