Dziś zapraszamy Was na historię meksykańskiego piłkarza, który nabrał kilkanaście tysięcy ludzi na to, że jest zawodnikiem Juventusu.
Cała historia zaczyna się w Teotitlan de Flores Magon – małej meksykańskiej gminie. To tu dorastał Dionicio Farid Rodriguez. Młody chłopiec, który marzył o wielkiej karierze piłkarza. Pasji mu nie brakowało. Nawet po rozpoczęciu studiów w pobliskiej miejscowości w głowie wciąż miał tylko futbol. Na pewno nie mógł się pochwalić talentem oraz umiejętnościami piłkarskimi. Marzył jednak o wielkiej karierze, więc wymyślił genialny plan.
Mając 20 lat poinformował swoich znajomych, że został zakontraktowany przez młodzieżową drużynę Juventusu. Z racji iż rzeczywiście piłkę stawiał zawsze na pierwszym planie, wielu z nich łyknęło haczyk. „Poznałem go na uczelni, zawsze był bardzo cichym gościem, mam do niego wielki szacunek. Kiedy dowiedziałem się o transferze do Juve, byłem jednym z ludzi, którzy całkowicie mu uwierzyli.” – mówił jego kolega ze studiów dla „Los Pleyers”.
Dionico dokładnie opracował swój plan, tak by stopniowo zyskiwać popularność wśród coraz to szerszej grupy osób. Wszystko układało się idealnie. Piłkarz publikował na Instagramie zdjęcia w koszulce Juventusu. Całymi godzinami siedział przy komputerze przerabiając zdjęcia drużyny młodzieżowej Juventusu. Na jednym z nich podmienił twarz Joao Serraro na swoją. Regularnie odwiedzał swoją rodzinną wioskę rozdając dzieciom koszulki Juventusu oraz, jak się później okazało, fałszywe autografy Paulo Dybali czy Miralema Pjanica. Plan działał doskonale.
Popularność Dionicio stawała się coraz większa. Jego konto na Instragramie obserwowało 16 tysięcy osób. Do Dionico ustawiały się kolejki dzieci proszących o zdjęcie. Zapraszano go na ważne eventy, zawodnik udzielał wywiadów w lokalnych gazetach oraz telewizji. W rozmowie z magazynem The World pochwalił się statystyką strzelonych goli. Dla drużyny Juventusu U20 rzekomo ustrzelił 10 bramek w jednym sezonie. Uwzględniając, że Donicio podawał się za obrońcę, ta liczba robi duże wrażenie. Nic więc dziwnego, że szybko zyskał on na popularności wśród włodarzy lokalnych klubów. Piłkarz dostawał ofertę za ofertą, jednak w pewnym momencie słuch o nim zaginął. W tym momencie na światło dzienne wyszło również kłamstwo Dionicio Farida Rodrigueza. Rozpisywały się o nim media na całym świecie. Chłopak usunął swoje konta w mediach społecznościowych i zniknął bez śladu wraz ze swoją rodziną. Nikt z zewnątrz nie wie gdzie obecnie przebywa. Jego znajomi także nie mają z nim kontaktu. Być może kiedyś Meksykanin zdecyduje się wyjść ze swoją historią do mediów. Na razie pozostaje nam jedynie się domyślać co się z nim dzieje.
Oczywiście nie jest to pierwszy przypadek wielkiego piłkarskiego oszustwa. W roku 1996 Southampton zakontraktowało nikomu nieznanego Aliego Dię. Kierownictwo świętych nabrało się na telefon jednego z kolegów Senegalczyka, który przedstawił się jako George Weah, mówiąc że Dia to jego kuzyn, dysponujący wielkimi umiejętnościami. Ze względu na panującą w drużynie świętych plagę kontuzji, Dia zdołał nawet zadebiutować w Premier League. Ten mecz obnażył jego słabości oraz doświadczenie wyniesione jedynie z gry w drużynach amatorskich. Zawodnik wyleciał z klubu z hukiem, jednak przynajmniej spełnił swoje marzenie debiutując w Premier League.
WERSJA VIDEO: