Nie ma drugiej takiej ligi, o której wypowiadałoby się tak dużo ludzi, którzy jej nie oglądają. Wiedza o MLS w polskich social mediach w głównej mierze opiera się na fragmentach z meczów, pięknych golach, kompilacjach dryblingów lub wtop bramkarzy. Późne godziny rozgrywania meczów sprawiają, że mała garstka fanów piłki w Polsce może o sobie mówić, że naprawdę zna się na tej lidze. I o ile uważam, że ten tekst nie zastąpi Wam przynajmniej jednego, pełnego sezonu, który obejrzelibyście sami, to na pewno pomoże Wam zrozumieć specyfikę Major League Soccer i drogę jaką ta liga przeszła, żeby być dziś najszybciej rozwijającymi się rozgrywkami piłkarskimi na świecie.
MLS powstała w 1996 jako część porozumienia amerykańskiej federacji piłkarskiej z FIFA i jako jeden z warunków organizacji przez Stany Zjednoczone Mundialu w 1994. Musicie bowiem wiedzieć, że po rozpadzie North American Soccer League (NASL), czyli ligi z której można kojarzyć New York Cosmos z Pele, Beckenbauerem, Carlosem Alberto czy Giorgio Chinaglie w USA nie istniała ogólnokrajowa liga piłkarska. Istniało wiele mniejszych lig, które miały jednak charakter regionalny i na ogół pół-profesjonalny. Można więc powiedzieć, że na ponad dekadę futbol w USA umarł albo przynajmniej był w śpiączce. Cudowne przebudzenie miało jednak dopiero nastąpić.
Prezentacja pierwszych 10 drużyn w historii MLS oraz ich strojów. W górnym rzędzie od lewej: NY/NJ Metrostars, Colorado Rapids, DC United, New England Revolution, Kansas City Wiz. W dolnym rzędzie od lewej: Dallas Burn, LA Galaxy, Columbus Crew, San Jose Clash i Tampa Bay Mutiny. Wasz faworyt?
Trudne początki
Pierwszy sezon wystartował z opóźnieniem, dopiero w 1996, choć początkowo miał odbyć się w rok rozgrywania Mundialu. Problemy organizacyjne i, przede wszystkim, finansowe sprawiły, że dopiero w drugiej połowie lat 90tych w szranki stanęło 10 drużyn: Colorado Rapids, Columbus Crew, DC United, Dallas Burn, Kansas City Wiz, Los Angeles Galaxy, New England Revolution, NY/NJ MetroStars, San Jose Clash, Tampa Bay Mutiny. O tym jak eksperymentalny miał to być twór niech świadczy fakt, że telewizje nie zapłaciły za prawa do MLS ani centa. Dopiero pieniądze pozyskane od sponsorów były dzielone równo między ligę a telewizję. Na początku MLS zatrudniała zaledwie… kilkanaście osób, a kluby trzeba było stworzyć na nowo.
Skoro nie było klubów, nie było też piłkarzy czy trenerów. Amerykanie postawili więc na sprawdzone gwiazdy, które przyciągnęły na stadion kibiców podczas Mistrzostw Świata. I tak z Europy ściągnięto pół składu reprezentacji USA, która jako gospodarz wyszła przecież z grupy. Z Niemiec ściągnięto Briana McBride’a, Erica Wynaldę, z Włoch Alexiego Lalasa, z Meksyku Marcelo Balboę, z Brazylii Cobi Jonesa czy z Turcji Brada Friedela. Z myślą o latynoskich fanach podpisano kontrakty z legendarnym Jorge Camposem czy nie mniej znanym Carlosem Valderramą czy Marko „El Diablo” Etcheverrym.
Chętni na pierwszy w historii finał MLS? Oberwanie chmury w Massachusetts, 5 goli i złote trafienie Eddiego Pope’a. Na ławce trenerskiej pierwszych Mistrzów MLS – Bruce Arena, przyszły selekcjoner USA.
Rozgrywki miały wystartować w 1996 z 12 drużynami, ale ostatecznie tylko wspomniane wyżej 10 miast spełniło i tak mocno naginane warunki. Kolejnym problemem do rozwiązania miały okazać się stadiony, gdzie spotkania będą rozgrywane. Mimo, że historia piłki nożnej w USA sięga końcówki XIX wieku, to w całych Stanach nie było ani jednego, typowo piłkarskiego obiektu. Mecze rozgrywano więc na stadionach futbolu amerykańskiego, których pojemność sięgała ponad 90 tysięcy (Rose Bowl w Pasadenie, obiekt LA Galaxy czy Cotton Bowl w Dallas, gdzie swoje mecze rozgrywali Burn). Najmniejszy stadion mieli San Jose Clash (+30-tysięczny uniwersytecki Spartan Stadium), ale byli wyjątkiem. W Columbus męczyli się bowiem na ponad… 100-tysięcznym Ohio Stadium. I choć frekwencja w pierwszym sezonie i tak była zadowalająca (średnia 17,406 tysięcy widzów na mecz), to jednak te niespełna 20 tysięcy wyglądało jak garstka na takich olbrzymach jak w Ohio.
To samo Ohio miało okazać się kamieniem milowym w rozwoju piłki nożnej w Stanach. W Columbus w 1999 otworzono bowiem pierwszy typowo piłkarski stadion w USA. Po obiekcie, który zajęli Columbus Crew, nowe zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu: Kalifornia, Illinois, Utah, Teksas, a z czasem także stadiony w Kanadzie, bo do ligi w 2007 dołączyło Toronto. Dziś 2/3 ligi mają nowe, typowo piłkarskie obiekty, a pozostałe drużyny grają m.in. na takich cudach architektury jak BC Place w Vancouver czy stadionach, które ekipy piłkarskie dzielą z futbolem amerykańskim: Mercedes-Benz Stadium w Atlancie, CenturyLink Field w Seattle, Gillette Stadium w Foxborough czy Yankee Stadium w Nowym Jorku.
Mercedes-Benz Stadium w Atlancie to obiekt z innej galaktyki, śrubujący rekordy frekwencji MLS. Do tej pory najwięcej kibiców przyszło na finałowy mecz z 2018 przeciwko Portland Timbers. Z trybun oglądało go 73 019 widzów!
Superkompensacja, czyli od 10 do 30 drużyn
Pamiętacie te 10 drużyn, które stanęły na starcie ligi w 1996? Dziś MLS liczy 24 ekipy, ale już wiadomo, że na początku lat 20tych XXI wieku, ta liczba zwiększy się do 30 ekip. Ale po kolei. Pierwsza „ekspansja” MLS miała miejsce już w trzecim sezonie istnienia, gdy do ligi dołączyły Chicago Fire i Miami Fusion. Otworzenie drugiej, obok Tampa Bay Mutiny i zarazem konkurencyjnej ekipy na Florydzie oraz zbyt szybki wzrost liczby drużyn, sprawiły, że liga straciła ponad 250 milionów dolarów i w 2002 wrócono do 10 drużyn, likwidując i Miami Fusion i Tampa Bay Mutiny. Dopiero udany dla Amerykanów Mundial w 2002 sprawił, że boom na piłkę znów zaczął napędzać koniunkturę. Efektem tego było stworzenie w Los Angeles drugiej ekipy – Chivas USA oraz otworzenie drużyny w Utah – Real Salt Lake. Obie ekipy zaczęły grać w lidze od sezonu 2005. Rok później dodano nową drużynę, ale ich liczba pozostała bez zmian, bo San Jose wbrew zapewnieniom, nie byli w stanie przenieść się na typowo piłkarski obiekt, a władze ligi stawiały sprawę jasno – albo stadion, albo was przenosimy. Stanęło na tym drugim i przez 2 lata ekipa z Kalifornii zniknęła z mapy MLS, a drużyna wraz ze sztabem szkoleniowym przeniosła się do Houston. Na szczęście od 2008 „The Goonies” wrócili, a drużyna w Teksasie również mogła nadal funkcjonować. W międzyczasie do rozgrywek dołączyło też pierwsze miasto w Kanadzie – Toronto, a następnie Seattle, Philadelphia, Vancouver, Portland i Montreal. W 2014 drugi raz w historii MLS trzeba było rozwiązać drużynę, bo Chivas USA przynosili straty, do klubu ściągano „zawodników-odpadów” z klubu-matki, czyli meksykańskiego Chivas Guadalajara (ten sam właściciel), a Galaxy nie pozwalali nawet nawiązać Kozłom walki w derbach. Łącznie na 34 spotkania, klub, gdzie dziś występuje Zlatan Ibrahimovic, a w przeszłości m.in. David Beckham, wygrał 22 mecze, zremisował 8 i tylko 4 przegrał. Jednak już w kolejnym sezonie otworzono ekipę w Nowym Jorku (New York City FC) oraz zanotowano triumfalny powrót na Florydę – Orlando City S.C. Triumfalny, bo choć Orlando do tej pory nigdy nie zakwalifikowali się do play-offów, to ich kibice należą do czołówki ligowej. Stąd też śmiały ruch przywrócenia dwóch drużyn w tym słonecznym stanie, gdy David Beckham wejdzie do ligi ze swoim Interem Miami. Ostatnie lata to już pasmo prawdziwych sukcesów MLS – kluby w Atlancie, Minnesocie czy drugi w Los Angeles okazały się finansowym strzałem w dziesiątkę a w przypadku Atlanty i Los Angeles, także sportowym.
Mapa ilustrująca rozwój MLS na przestrzeni 1996-2021. A już wiemy, że liczba drużyn w lidze na pewno przekroczy 30.

Ten artykuł jest wstępem do tematu o amerykańskim soccerze. W kolejnej części – po raz kolejny specjalnie dla czytelników ZawodTyper.pl – rozpracuję MLS w szczegółowy sposób pod kątem frekwencji, średniej wieku oraz zainteresowaniu piłką nożną na tle innych sportów w USA.
Więcej historii Adama Kotleszki na kanale Youtube Zawód: Typer