Lekkie rozczarowanie spotkało kibiców Anglii i USA, którzy śledzili starcie swoich reprezentacji w drugim meczu fazy grupowej na mundialu w Katarze. Obie drużyny wyglądały, jakby satysfakcjonował ich w zupełności remis. Co ciekawe sędzia nie pokazał w tym meczu ani jednej żółtej kartki. Można to zinterpretować jako nikłe zaangażowanie piłkarzy w to spotkanie.
Amerykanie groźniejsi do przerwy
Niezwykle inteligentnie spotkanie z Anglikami rozgrywała reprezentacja USA w pierwszej połowie piątkowego spotkania. Lwy Albionu co prawda często gościły pod ich polem karnym, ale trudno było im się przedrzeć i zagrozić bramce Matta Turnera. Dość powiedzieć, że w 1. połowie meczu Anglia oddała tylko jeden celny strzał.
W 32 minucie poważnie bramce Pickforda zagroził Cristian Pulisic, który oddał potężny, niesygnalizowany strzał z granicy pola karnego. Piłka odbiła się tym razem tylko od poprzeczki. Była to jednak najlepsza akcja bramkowa Amerykanów do przerwy.
W 41 minucie groźną akcję indywidualną przeprowadził Sergino Dest. Prawy obrońca wpadł w pole karne i mając przed sobą praktycznie jedynie bramkarza, zdecydował się na oddanie strzału. W ostatniej chwili jego uderzenie zdołał zablokować jeden z defensorów. Turner dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy został porządnie przetestowany. Mocne uderzenie z pierwszej piłki oddał wówczas Mount, ale bramkarz stanął na wysokości zadania.
Rozczarowująca druga połowa
Druga połowa toczona była w zdecydowanie spokojniejszym tempie, a groźnych akcji bramkowych było jak na lekarstwo. Anglicy zdecydowanie nie wyglądali na zespół dążący do zapewnienia sobie awansu do fazy pucharowej już w trakcie spotkania z USA. Podopieczni Garetha Southgate’a w niczym nie przypominali drużyny, która aż 6:2 wygrała z Iranem. Dopiero w 87 minucie oglądaliśmy pierwsze celne uderzenie w drugiej odsłonie meczu. Strzał Rashforda z łatwością wybronił Turner, będący w przeciwieństwie do Wrighta jednym z najlepszych zawodników USA.
Obie reprezentacje wyglądały, jakby wystarczył im w tym spotkaniu remis, dlatego też dograły końcówkę niemal na stojąco. W doliczonym czasie gry fatalnie spudłował Harry Kane, który nie wykorzystał dokładnej wrzutki z wolnego.