Autor: Adam Kotleszka, komentator TVP Sport; Kanał Sportowy; Weszło TV

Nie dalej jak w czerwcu sportowe media w USA obiegła ogólnokrajowa dyskusja na temat tego, czy Amerykanki podczas Mundialu… powinny strzelać aż 13 goli Tajlandii. Mistrzynie Świata skrytykowało wielu cenionych dziennikarzy czy byłych sportowców. Na szczęście w tym całym szaleństwie znalazły się również głosy biorące w obronę drużynę, która grała po prostu do końca i wykorzystała słabość rywala. Jak inaczej możesz oddać szacunek przeciwnikowi, który jest od ciebie słabszy o kilka klas, jak nie właśnie potraktowaniem go profesjonalnie, jak równego i grą na maksa swoich możliwości?

Już sam fakt, że znalazły się osoby, które otwarcie krytykowały Amerykanki za „brak litości”, dowodzi, że dożyliśmy dziwnych czasów. Gdy w 2001 Australia masakrowała Amerykańskie Samoa 31:0, nie było na świecie tak zażartej debaty. Choć tamta historia miała również swoje konsekwencje…

Oceania to do dziś najsłabsza strefa piłkarska świata i, obok Ameryki Północnej i Centralnej, moja ulubiona, prawdziwa wylęgarnia ciekawych tematów piłkarskich. Reprezentacje z tego regionu dopiero od 1986 stworzyły swoje eliminacje do Mundialu – wcześniej musiały grać przeciwko krajom z Azji w ich strefie eliminacyjnej. Eliminacje do Mundialu w Korei i Japonii były więc wciąż stosunkowo nowym tworem, a format co 4 lata różnił się od wcześniejszych. Nie zmieniało się natomiast jedno – Australia i Nowa Zelandia zawsze były faworytem, a Amerykańskie Samoa outsiderem. Przed meczem Socceroos, jak nazywa się Australijczyków, zajmowali 75. miejsce w rankingu FIFA. Rywal był… ostatni, 203. na świecie.

Na domiar złego Australia dowodzona przez charyzmatycznego Franka Farinę była w formie. Dwa dni przed historycznym meczem rozbiła 22:0 Tonga, poprawiając rekord świata w wysokości wygranej w spotkaniu piłkarskim, który do tej pory należał do Kuwejtu – piłkarze z tego kraju ograli w 2000 roku Bhutan 20:0. Samoańczycy z kolei dali się już zlać w tamtych eliminacjach 0:13 Fidżi i 0:8 sąsiadom z Samoa… Nic jednak nie zwiastowało aż takiej katastrofy, jaka miała nadejść.

Farina pewny zwycięstwa swojej drużyny postanowił dać odpocząć kilku ważnym zawodnikom, jak John Aloisi czy Damian Mori. Ten duet napastników przeciwko Tonga ustrzelił łącznie prawie połowę wszystkich goli. Mecz miał odbyć się w Coffs Harbour, 540 kilometrów na północ od Sydney. Goście mieli olbrzymie problemy z otrzymaniem wiz do Australii. Początkowo tylko bramkarz Nicky Salapu pozytywnie przeszedł weryfikację. Trener Tunoa Lui był tak zdesperowany, że próbował dowołać kilkunastu zawodników z kadry U20, lecz większość z nich odmówiła przyjazdu ze względu na… egzaminy w szkole. Ostatecznie selekcjoner na ten mecz powołał trzech 15-latków, a średnia wieku całej drużyny wynosiła… 18 lat. Jak się później okazało, kilku graczy, którzy wystąpili w tym meczu, nigdy wcześniej nie zagrało 90-minutowego meczu piłkarskiego…

11 kwietnia na International Sports Stadium 3 tysiące widzów obejrzało mecz-kuriozum. Goście wytrwali bez straty gola 10 minut, aż Con Boutsianis trafił bezpośrednio z… rzutu rożnego. Dla pomocnika był to dopiero drugi mecz w kadrze. Po 120 sekundach do głosu doszedł Archie Thompson, a potem do bramki trafiali David Zdrillic, Tony Popovic, Aurelio Vidmar, Simon Colosimo i Fausto De Amicis. Już do przerwy było 16:0. Thompson miał na koncie osiem goli, a Zdrilic – cztery.

Po przerwie sytuacja się nie zmieniła. Boutsianis zaczął strzelanie w pierwszej, a także w drugiej połowie, później kompletując zresztą hat-tricka. Thompson kończył mecz z trzynastoma trafieniami, Zdrilic z ośmioma. Vidmar i Colosimo cieszyli się z bramek dwa razy, a De Amicis raz. W 86. minucie goście mimo, że przegrywali już 29 golami, oddali swój pierwszy i… ostatni strzał na bramkę. Celny!

Duża liczba bramek sprawiła, że… pomylono wynik. Na tablicy (drewnianej, nie świetlnej) po ostatnim gwizdku arbitra widniało 32:0, a Thompsonowi zapisano 14 trafień. Dopiero po tym, jak sędzia Ronan Leeustic z Tahiti przekazał oficjalny raport z meczu do FIFA, wynik zweryfikowano na 31:0. A Thomsponowi przyznano „tylko” 13 goli. Nie zmieniło to faktu, że został on rekordzistą świata pod względem liczby strzelonych goli w oficjalnym meczu międzypaństwowym.

Mecz i jego wynik był nie w smak nie tyko Samoańczykom, ale także i zwycięskiej drużynie. Selekcjoner Farina po spotkaniu skrytykował system eliminacji w strefie Oceanii i podważył sens rozgrywania takich meczów. Nawet rekordzista Archie „Trzynastka” Thompson (naprawdę przez pewien czas w Australii miał taką ksywę) zgodził się ze swoim trenerem, mówiąc, że strzelone gole oczywiście cieszą, ale w sumie wolałby strzelić ich kilka mniej – przy większym oporze rywali.

Oba głosy podzielił nawet rzecznik FIFA Keith Cooper i zapowiedział zmiany w eliminacjach w strefie Oceanii, tworząc rundę wstępną dla najsłabszych reprezentacji, która istnieje do dzisiaj. Przeciwny temu był zaś ówczesny prezes Federacji Piłkarskiej Oceanii Basil Scarsella, który stwierdził, że „małe reprezentacje mają prawo grać z Australią czy Nową Zelandią, takie samo jak Australia czy Nowa Zelandia ma prawo grać z Brazylią czy Francją”.

Oprócz zmiany formatu eliminacji, dla piłkarskiej Oceanii tamten mecz był też momentem zwrotnym. Kilka lat później Australijczycy „zmienili barwy” i przenieśli federację do strefy azjatyckiej, gdzie występują do dziś. Choć na swój drugi Mundial w 2006 (pierwszy w 1974) zdołali awansować jeszcze ze strefy Oceanii.

Najciekawsze jednak były reakcje zawodników z Amerykańskiego Samoa. Golkiper Salapu stwierdził po meczu, że absolutnie nie czuje się upokorzony, bo nauczył się czegoś podczas tego spotkania. Stwierdził nawet, że gdyby jego drużyna mogła zagrać w najmocniejszym składzie, wynik byłby zgoła inny. Tony Langkilde powiedział z kolei, że dzięki temu meczowi reprezentacja malutkiego kraju na Pacyfiku w końcu została zauważona przez FIFA. Tunoa Lui zapowiedział, że dzieci zaczną grać w piłkę w szkołach i w ciągu pięciu lat jego reprezentacja będzie w stanie choćby próbować podjąć rywalizację z Australią.

Jak pokazała przyszłość, miał trochę racji. 18 lat po tamtym wydarzeniu Amerykańskie Samoa nie jest już najgorszą drużyną świata (obecnie 197. miejsce), a w swojej strefie wyprzedza nawet Tonga (207.). Nie oduczyli się natomiast przegrywać wysoko. Podczas lipcowych Pacific Games (igrzyska dla krajów Pacyfiku) nie wygrali meczu, zaliczając 4 porażki – m.in. 0:13 z Wyspami Salomona i 0:9 z Fidżi. No, ale remis z Tuvalu 1:1 jest nie do przecenienia!

Więcej historii Adama Kotleszki na kanale Youtube Zawód: Typer